Sekrety „Jednostki 731”

Rząd przeprowadzi śledztwo dotyczące praktyk lekarzy podczas wojny

Publikacja: 22.02.2010 01:00

Lekarze z "Jednostki 731" dokonywali trepanacji czaszki i operacji wycięcia części mózgu

Lekarze z "Jednostki 731" dokonywali trepanacji czaszki i operacji wycięcia części mózgu

Foto: AFP

Nazwa „Jednostka 731” do dziś wzbudza na Dalekim Wschodzie przerażenie. Kryptonimem tym Imperialna Armia Japonii określała instytucję o nazwie Naczelne Biuro Zapobiegania Epidemiom i Departament Oczyszczania Wody Armii Kwantuńskiej.

W rzeczywistości „biuro” było oddziałem japońskich lekarzy dokonujących w tajnym ośrodku w Mandżurii (dziś północno-wschodnie Chiny) makabrycznych eksperymentów w stylu dr. Josefa Mengele. Ich ofiarą padły dziesiątki tysięcy jeńców wojennych i więźniów. Przede wszystkim Chińczyków, Koreańczyków, ale również sowieckich, amerykańskich i brytyjskich żołnierzy. Lekarze z „Jednostki 731” – na jej czele stał demoniczny mikrobiolog dr Shiro Ishii – zasłynęli m.in. ze skomplikowanych, dziwacznych operacji bez znieczulenia. Wycinali więźniom organy, a ciężarnym kobietom (które często sami wcześniej zapładniali) embriony. Odcinali ręce i nogi, a następnie przyszywali je z drugiej strony ciała, sprawdzając, czy się zrosną.

Innym nieszczęśnikom zamrażali, a następnie rozmrażali członki, badając potem postępy gangreny i gnicia ciała. Dokonywali trepanacji czaszki i operacji wycięcia części mózgu. Usuwali żywym więźniom żołądki i przyszywali przełyk prosto do jelit. Wstrzykiwali końską urynę do nerek lub powietrze do żył. Zabijali ludzi w komorach próżniowych, topili lub wieszali do góry głową.

Jednym z zadań „badaczy” z „Jednostki 731” było testowane na ludziach broni. Granatów, miotaczy ognia, bomb, ale przede wszystkim gazów bojowych. A także broni chemicznej, biologicznej i bakteriologicznej. Celem było m.in. skonstruowanie bomby pozwalającej wywoływać na zaatakowanych terenach epidemie groźnych chorób.

Przez wiele lat w powojennej Japonii działania „Jednostki 731” były tematem tabu. Część prawicy uważała, że był to „zwykły oddział sanitarny”, a krążące na jego temat opowieści są propagandą, która ma na celu oczernienie Japonii. Sprawę komplikował fakt, że wielu lekarzy z „Jednostki 731” było po wojnie szanowanymi obywatelami: znanymi naukowcami, biznesmenami i politykami.

Ostatnio w sprawie nastąpił jednak przełom. Jak poinformował dziennik „Daily Telegraph”, rząd w Tokio wszczął postępowanie w sprawie masowego grobu, w którym prawdopodobnie spoczywają szczątki 100 ofiar „Jednostki 731”. Japończycy mają również rozpocząć poszukiwania innych podobnych zbiorowych mogił.

Na podjęcie tej decyzji Tokio potrzebowało aż 21 lat. Szczątki – z dziurami wywierconymi w czaszkach i wyciętymi kawałkami kości – zostały bowiem odnalezione już w 1989 roku podczas prac budowlanych w dystrykcie Shinjuku. W trakcie wojny znajdowała się tam jedna z placówek „Jednostki 731”, a ciała ofiar zostały prawdopodobnie pośpiesznie pogrzebane w 1945 roku.

We wcześniejszych latach zamęczeni więźniowie – ludzie ci byli przez lekarzy określani byli pogardliwym słowem „maruta (kłoda) – byli kremowani, a ich prochy wyrzucane do rzek. Lekarze z „Jednostki 731” nie spodziewali się jednak tak szybkiego upadku imperium i nie zdążyli zatrzeć wszystkich śladów zbrodni. Nie udało się im na przykład wysadzić w powietrze potężnych budynków głównego kompleksu jednostki w Mandżurii. Dr Ishii – który nadzorował i osobiście przeprowadzał makabryczne eksperymenty – wraz z innymi lekarzami zdołał w 1945 roku uciec do Japonii. Na odchodnym rozkazał wszystkim współpracownikom, aby wiedzę o tym, co się działo w „Jednostce 731”, „zabrali ze sobą do grobu”. Ten, kto wyjawiłby coś Amerykanom lub opinii publicznej w Japonii, miał zostać wytropiony i uśmiercony.

Sam dowódca jednostki nie dotrzymał jednak danego słowa i zawarł układ z amerykańskim generałem Douglasem MacArthurem. Amerykańskie władze okupacyjne zapewniły mu nietykalność w zamian za przekazanie im wyników badań dokonywanych na jeńcach. Podobno japoński lekarz przeniósł się szybko do USA, gdzie do końca życia pracował nad rozwojem broni biologicznej.

Nazwa „Jednostka 731” do dziś wzbudza na Dalekim Wschodzie przerażenie. Kryptonimem tym Imperialna Armia Japonii określała instytucję o nazwie Naczelne Biuro Zapobiegania Epidemiom i Departament Oczyszczania Wody Armii Kwantuńskiej.

W rzeczywistości „biuro” było oddziałem japońskich lekarzy dokonujących w tajnym ośrodku w Mandżurii (dziś północno-wschodnie Chiny) makabrycznych eksperymentów w stylu dr. Josefa Mengele. Ich ofiarą padły dziesiątki tysięcy jeńców wojennych i więźniów. Przede wszystkim Chińczyków, Koreańczyków, ale również sowieckich, amerykańskich i brytyjskich żołnierzy. Lekarze z „Jednostki 731” – na jej czele stał demoniczny mikrobiolog dr Shiro Ishii – zasłynęli m.in. ze skomplikowanych, dziwacznych operacji bez znieczulenia. Wycinali więźniom organy, a ciężarnym kobietom (które często sami wcześniej zapładniali) embriony. Odcinali ręce i nogi, a następnie przyszywali je z drugiej strony ciała, sprawdzając, czy się zrosną.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790