Ciekawe scenki rodzajowe oglądam niemal codziennie, przechodząc zaledwie przez ulicę - od metra Rondo Daszyńskiego do redakcji „Rzeczpospolitej”. Piesi wyglądają jak stado surykatek, kręcąc, jak na komendę, głowami w lewo i w prawo – trzeba być czujnym, bo pędzą rowerzyści, a ścieżka co i rusz przecina się z chodnikiem. Kierowcy wściekle hamują, gdy im rozpędzony rower wyskakuje nagle (przy skręcie w prawo) przed nosem. Rowerzyści wściekle hamują, gdy mają zielone, a skręcający w prawo kierowca się nie zatrzymuje.

Podsumowując - kierowcy zarzucają cyklistom ignorancję w zakresie podstawowych zasad ruchu drogowego, a ci ostatni – kierowcom – chamstwo i panoszenie się na drodze. Z lektury dzisiejszych gazet wynika, że wart pac pałaca.

W „Rzeczpospolitej” piszemy dziś o grzechach rowerzystów. Z najnowszych badań wynika, że rowerzyści i rolkarze zachowują się na drogach coraz bardziej niebezpiecznie. 25 proc. rowerzystów i aż 77 proc. rolkarzy deklaruje, że w czasie jazdy słucha muzyki w słuchawkach. Przyznają, że dźwięki ruchu drogowego słyszą bardzo słabo lub… wcale. Często wymuszają też pierwszeństwo, wjeżdżają między samochody lub nagle wjeżdżają na drogę. Do rzadkości nie należy też, rzecz jasna, rozmawianie przez telefon i przejeżdżanie pasów dla pieszych.

Dla pocieszenia rowerzystów – z kierowcami nie jest wcale lepiej. „Gazeta Wyborcza” pisze o fatalnym rekordzie – w czerwcu liczba zabitych na drogach wzrosła, rok do roku, aż o 25 proc. („Wyścigi na cmentarz”). Kierowcy wyszli ponoć z założenia, że policja odpuściła – mało jest kontroli drogowych, za to masa zafoliowanych fotoradarów. Policjanci mówią, że na drogi ewidentnie wróciło poczucie bezkarności. Z 800 fotoradarów zostało 400, czyli na 10 tys. km dróg przypada ich tylko 11, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii – 72, a w Szwecji – 76 – pisze Artur Włodarski. Wciąż jesteśmy też w europejskim ogonie bezpieczeństwa – za nami są tylko Litwa Łotwa, Bułgaria i Rumunia.

Ileż to razy słyszałam w rozmaitych dyskusjach, że kierowcom albo rowerzystom trzeba czegoś zakazać – najlepiej jeżdżenia po drogach. Po lekturze dzisiejszych gazet stwierdzam, że może to wcale nie jest taki głupi pomysł. Zwłaszcza, że rowerem jeżdżę rzadko, a samochód odstawiłam na rzecz drugiej linii metra. Czego wszystkim Państwu życzę.