Zapomniani Cristeros

Nieformalny bojkot filmu o katolickich powstańcach w Meksyku nie wynika wcale ze strachu dystrybutorów przed kinową klęską. Jedno z ważniejszych wydarzeń w historii tego kraju jest nadal tematem tabu

Publikacja: 11.08.2012 01:01

Powstańcza msza w filmowym obiektywie

Powstańcza msza w filmowym obiektywie

Foto: EAST NEWS

Naj­droż­szy film w hi­sto­rii mek­sy­kań­skie­go ki­na miał pre­mie­rę 20 mar­ca. Wśród od­twór­ców głów­nych ról zna­la­zły się ta­kie gwiaz­dy Hol­ly­wo­od, jak: An­dy Gar­cia, Eva Lon­go­ria czy Pe­ter O'To­ole. Re­ży­se­rem ob­ra­zu jest De­an Wri­ght, no­mi­no­wa­ny do Osca­ra za efek­ty spe­cjal­ne we „Wład­cy Pier­ście­ni". Wy­da­wać by się mo­gło, że ta­ka re­ko­men­da­cja za­gwa­ran­tu­je za­in­te­re­so­wa­nie fil­mem naj­więk­szych dys­try­bu­to­rów w Mek­sy­ku. A jed­nak jest ina­czej. Jak po­wie­dział pro­du­cent Pa­blo Jo­se Bar­ro­so: – Zwró­ci­li­śmy się do  wszyst­kich głów­nych firm w sek­to­rze fil­mo­wym zgod­nie z przy­ję­tą prak­ty­ką, nie po­mi­ja­jąc ni­cze­go. By­li­śmy prze­ko­na­ni, że do­sko­na­ła ja­kość tech­nicz­na fil­mu, je­go prze­ko­nu­ją­ca hi­sto­ria i zna­ko­mi­ta ob­sa­da ze świa­to­wej sła­wy ak­to­ra­mi w ro­lach głów­nych mo­gą być po­moc­ne, a mi­mo to przez wie­le mie­się­cy nie uzy­ska­li­śmy nic, tyl­ko na­po­ty­ka­li­śmy prze­szko­dy... Ża­den z dys­try­bu­to­rów, mi­mo że zwra­ca­li­śmy się do du­żych i ma­łych firm, ni­gdy nie wszedł w szcze­gó­ły za­war­to­ści fil­mu... Za to sta­le sły­sze­li­śmy od­po­wiedź, że „Cri­stia­dę" trud­no bę­dzie sprze­dać na ryn­ku, że to film ni­szo­wy, że mo­że być kla­pa...

Wszyst­ko wska­zu­je na to, że nie­for­mal­ny boj­kot fil­mu przez dys­try­bu­to­rów nie wy­ni­ka wca­le ze stra­chu przed ki­no­wą klę­ską. Głów­nym po­wo­dem jest fakt, że twór­cy ob­ra­zu po­sta­no­wi­li opo­wie­dzieć o jed­nym z waż­niej­szych wy­da­rzeń w hi­sto­rii XX­-wiecz­ne­go Mek­sy­ku, któ­re do tej po­ry sta­no­wi w tym kra­ju te­mat ta­bu. Ty­tu­ło­wa „Cri­stia­da" bo­wiem to chłop­skie po­wsta­nie ka­to­lic­kie, któ­re wy­bu­chło w obro­nie wol­no­ści re­li­gij­nej i trwa­ło od 1926 do 1929 r.

Antykatolicka konstytucja

Mek­syk na po­cząt­ku ubie­głe­go stu­le­cia był kra­jem bar­dzo nie­spo­koj­nym. W 1910 r. wy­bu­chła tam re­wo­lu­cja wy­mie­rzo­na po­cząt­ko­wo prze­ciw­ko oli­gar­chicz­nym rzą­dom Por­fi­rio Dia­za, któ­ra trwa­ła przez na­stęp­ne dzie­sięć lat. W tym cza­sie wła­dzę w pań­stwie obej­mo­wa­li ko­lej­no: Fran­ci­sco Ma­de­ro, Vic­to­ria­no Hu­er­ta, Ve­nu­stia­no Car­ran­za i Alva­ro Ob­re­gon. Eli­ta re­wo­lu­cyj­na wy­wo­dzi­ła się głów­nie z krę­gów wol­no­mu­lar­skich i otwar­cie ma­ni­fe­sto­wa­ła swój an­ty­kle­ry­ka­lizm. Pod jej wpły­wem re­wo­lu­cja na­bie­ra­ła co­raz bar­dziej an­ty­ka­to­lic­kie­go cha­rak­te­ru. Wy­ra­zem te­go sta­ła się uchwa­lo­na w lu­tym 1917 r. kon­sty­tu­cja.

By­ła ona nie tyl­ko jaw­nie an­ty­chrze­ści­jań­ska, ale gwał­ci­ła wol­ność su­mie­nia i wy­zna­nia. Od­bie­ra­ła Ko­ścio­ło­wi oso­bo­wość praw­ną oraz upań­stwa­wia­ła ca­łą je­go wła­sność, łącz­nie ze świą­ty­nia­mi. Za­bra­nia­ła in­sty­tu­cjom re­li­gij­nym po­sia­da­nia i na­by­wa­nia ja­kich­kol­wiek nie­ru­cho­mo­ści. O tym, czy ko­ścio­ły mo­gą być wy­ko­rzy­sty­wa­ne ja­ko miej­sca kul­tu, de­cy­do­wać mia­ła wła­dza. Kon­sty­tu­cja za­bra­nia­ła też Ko­ścio­ło­wi pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści edu­ka­cyj­nej, li­kwi­do­wa­ła za­ko­ny i de­le­ga­li­zo­wa­ła ja­kie­kol­wiek or­ga­ni­za­cje wy­zna­nio­we o cha­rak­te­rze re­li­gij­nym, np. chrze­ści­jań­skie związ­ki za­wo­do­we.

Szcze­gól­ne ogra­ni­cze­nia do­tknę­ły księ­ży, na­zy­wa­nych od tej po­ry ofi­cjal­nie „wy­ko­nu­ją­cy­mi za­wód urzęd­ni­ka kul­tu". Zo­sta­li oni po­zba­wie­ni czyn­ne­go i bier­ne­go pra­wa wy­bor­cze­go, a tak­że moż­li­wo­ści dzie­dzi­cze­nia po­przez za­pis w te­sta­men­cie. Mie­li być re­je­stro­wa­ni w urzę­dach pań­stwo­wych, a lo­kal­ne wła­dze mia­ły de­cy­do­wać o li­mi­cie du­chow­nych przy­pa­da­ją­cych na da­ny stan.

Na sku­tek nie­sta­bil­nej sy­tu­acji w pań­stwie, wstrzą­sa­nym wciąż nie­po­ko­ja­mi spo­łecz­ny­mi, za­pi­sy kon­sty­tu­cji nie by­ły jed­nak eg­ze­kwo­wa­ne. Sy­tu­acja się zmie­ni­ła, gdy w 1924 r. pre­zy­den­tem Mek­sy­ku zo­stał Elias Plu­tar­co Cal­les, an­ty­kle­ry­kal­ny so­cja­li­sta, czło­nek lo­ży He­lios, zwa­ny oso­bi­stym wro­giem Pa­na Bo­ga i An­ty­chry­stem. Głów­nym ce­lem, ja­ki po­sta­wił on przed so­bą, sta­ło się znisz­cze­nie Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w Mek­sy­ku.

Dostęp do artykułu wymaga aktywnej subskrypcji!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Taka debata o aborcji nie jest ok
Plus Minus
Europejskie wybory kota w worku
Plus Minus
Waleczny skorpion
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa”, Jacek Kopciński, opowiada o „Diunie”, „Odysei” i Coetzeem
Plus Minus
Do ostatniej kropli czekolady