Skok do Wisły

Był Adam Małysz, jest Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł, a wkrótce pojawią się kolejni. W Wiśle wciąż wychowują się mistrzowie.

Publikacja: 10.01.2017 22:00

Wisła czeka na Puchar Świata. Na skoczni w Malince najlepsi zawodnicy będą walczyć o punkty już w na

Wisła czeka na Puchar Świata. Na skoczni w Malince najlepsi zawodnicy będą walczyć o punkty już w najbliższy weekend.

Foto: PAP, Andrzej Grygiel Andrzej Grygiel

Wisła, tak jak Zakopane, szykuje się do zawodów Pucharu Świata. Na skoczni w Malince najlepsi skakać będą w najbliższy weekend, tydzień przed imprezą na Wielkiej Krokwi. Biletów w sprzedaży już nie ma, choć najtańsze kosztowały 100 zł, a w strefie VIP 400 zł. Ale jakże mogło być inaczej. W tym sezonie Polacy na dobre rozgościli się na podium konkursów indywidualnych i drużynowych PŚ. W tej najlepszej dziś drużynie skoczków na świecie WSS Wisła ma swojego przedstawiciela – Piotra Żyłę. Klub, jak widać, nie marnuje potencjału, jaki zapewnił mu najsłynniejszy wychowanek – Adam Małysz.

W rodzinie skoczków

Skoki w Wiśle to sprawa rodzinnej tradycji. Familijne powiązania były podstawą pierwszych sukcesów. Małysz pewnie nie zostałby skoczkiem, gdyby nie jego wujek Jan Szturc, trener skoków w KS Wisła. To on pilnował jego pierwszych nieudanych prób na skoczni w Wiśle Centrum, na której mały Adam skakał jeszcze w za dużych butach odpinających się na zeskoku. Tata Małysza pracował jako kierowca w KS Wisła.

Inicjatorem budowy skoczni Wisła-Centrum był Leopold Tajner, ojciec Apoloniusza, obecnie prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, trenera Małysza w reprezentacji w czasach jego wielkich sukcesów. Leopold do KS Wisła nie trafił ani jako zawodnik, ani jako trener (występował w klubie z Goleszowa), ale w mieście leżącym u stóp Baraniej Góry zamieszkał, podobnie jak jego syn. Od ubiegłego roku do Wisły z Goleszowa przeniesiono Memoriał Leopolda i Władysława Tajnerów. Skaczą w nim juniorzy.

Za to skoków uczył się w tym klubie Tomisław Tajner, syn Apoloniusza. Pracował też jako trener. Dziś jedną z najlepszych polskich juniorek jest Sara Tajner, córka Tomisława, co prawda reprezentująca LZS Szczyrk, ale to klub współpracujący z WSS Wisła.

Piotr Żyła urodził się w Cieszynie, trenował jednak i pierwsze sukcesy odnosił jeszcze w Wiśle Ustroniance (poprzedniku WSS). Dziś jest chlubą klubu, a – nie mogło być inaczej – jego 9-letni syn Kuba też już skacze w Wiśle Centrum w barwach WSS Wisła. Mama Kuby to kuzynka Adama Małysza. Rodzinna tradycja jest kontynuowana.

Hofer cmokał z zachwytu

Tyle genealogii. Nic nie dałoby się zrobić w Wiśle, nawet przy takich sukcesach, jakie odnosił Adam Małysz bez rozsądnego planu na przyszłość i pomocy z zewnątrz. WSS Wisła od początku małyszomanii otrzymywała wsparcie z miasta. Władze beskidzkiej miejscowości szybko doszły do wniosku, że można wykorzystać popularność sportowego idola dla dobra regionu na długie lata, że baner reklamowy przy wjeździe do miasta „Wisła – miasto Adama Małysza" nie wystarczy.

Po pierwszych wielkich sukcesach samorząd wraz z Polskim Związkiem Narciarskim lobbował na rzecz gruntownej modernizacji skoczni w Wiśle-Malince. Mieszkańcy chcieli też mieć mistrza u siebie. Nowy obiekt powstał tuż przed zakończeniem kariery Małysza. Od 2013 r. rozgrywane są na nim konkursy PŚ. Obecna edycja będzie piątą z kolei, jeszcze ani razu nie wygrał Polak. Na skoczni im. Adama Małysza odbywają się też konkursy Letniego Grand Prix, zawody dla dzieci i treningi miejscowego klubu. Obiekt przyciąga nie tylko zawodników, ale i tłumy turystów. Ta inwestycja zwraca się miastu.

Władze Wisły i PZN wzięły się także za przestarzały obiekt w Wiśle – Centrum. Od lat 60. XX w. na trwałe wpisany jest on w miejską panoramę. W 2015 roku zakończona została modernizacja. Powstała jedna z najnowocześniejszych skoczni dla dzieci i młodzieży. Na inauguracji w lipcu 2015 roku pojawił się także dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer. Cmokał z zachwytu.

– Mamy obiekty, czyli to, czego nam tak bardzo brakowało, kiedy w latach sukcesów Małysza każde dziecko z Wisły i okolic garnęło się do skoków. Serce się raduje, kiedy pięciolatek siada na belkę bezpiecznej skoczni w Wiśle-Centrum i skacze – mówi „Rz" Zbigniew Wuwer, prezes WSS Wisła.

Na mniejszej skoczni w Centrum trenują dzieci od 5. do 13. roku życia. Dopiero potem przenoszą się do Malinki. – Kiedyś zaczynaliśmy treningi z takimi maluchami od 13. roku życia, teraz możemy to robić wcześniej i z tego powodu jesteśmy skuteczniejsi – tłumaczy Wuwer.

Jak szukano następców mistrza

Miasto jest jednym z głównych sponsorów klubu, który zrzesza także inne sekcje, ale z wyraźną dominacją skoków. Samorząd oferuje stypendia, nagrody, współorganizuje sportowe imprezy. Jest za co żyć, choć klub stracił tytularnego sponsora, jakim była do 2014 roku Ustronianka. Stąd obecna nazwa WSS pochodząca od Wiślańskiego Stowarzyszenia Sportowego. Ten klub jest spadkobiercą istniejącego od 1953 roku KS Wisła.

Do współpracy garną się rodzice. Jak trzeba, zawiozą całą ekipę na zawody do Zakopanego, przy złej pogodzie od rana będą udeptywać zeskok, by odbył się trening. Ale być może najwięcej nie tylko ten klub, ale i inne, otrzymują z „Narodowego Programu Rozwoju Skoków Narciarskich – Szukamy następców mistrza". Projekt jest współorganizowany przez PZN i Lotos. Głównym punktem programu są, organizowane od 2005 roku, zawody dla dzieci i młodzieży Lotos Cup. Startowali w nich Kamil Stoch i Piotr Żyła. Zawodnicy Wisły wygrywali rokrocznie co najmniej w jednej z kategorii wiekowych. Niektórzy już pokończyli kariery, inni są w kadrze B, jak Aleksander Zniszczoł, a jeszcze inni dobijają się do niej.

W tym sezonie wiślacy także dominują w Lotos Cup, w niektórych klasyfikacjach zawodnicy z miasta Małysza zajmują całe podium. – To ważna część szkolenia. Zapewnia naszym skoczkom motywację do treningów, do kontynuowania kariery, ale też dzięki tym zawodom dostajemy sprzęt, który do tanich nie należy – tłumaczy Wuwer.

W Małysza wpatrzeni jak w obraz

W WSS Wisła skoki narciarskie trenuje dziś od 35 do 45 zawodników. O tym, kto konkretnie może osiągnąć sukces na miarę wielkich wychowanków klubu, ani prezes, ani trenerzy nie chcą mówić. W tej dyscyplinie selekcja następuje nieustannie, niektórzy nie wytrzymują reżimu treningowego, diety, ryzyka. – To sport dla twardzieli – mówią.

Kiedy dla takich zawodników przychodzą ciężkie dni, kiedy chcą wszystko rzucić, do kontynuowania kariery zachęcają ich Tajner, Małysz, Żyła, Zniszczoł. Wszyscy odwiedzają klub, pojawiają się na zawodach, na treningach, rozmawiają z młodymi skoczkami. – To też daje im kopa do pracy. A nominacja Małysza na dyrektora sportowego w Polskim Związku Narciarskim była strzałem w dziesiątkę. Wszyscy młodzi są w niego wpatrzeni jak w obraz – mówi prezes WSS Wisła.

Na weekendowych zawodach PŚ w Wiśle-Malince wystartują na „własnej skoczni" Żyła i pewnie Zniszczoł. Prezes WSS Wisła liczy na to, że Żyła wypadnie jeszcze lepiej, niż w ostatnim konkursie PŚ w Bischofshofen, gdzie zajął trzecie miejsce. Kilku obiecujących juniorów klubu będzie pełnić rolę przedskoczków. Niedługo zapewne wyrosną z nich reprezentanci Polski.

Wisła, tak jak Zakopane, szykuje się do zawodów Pucharu Świata. Na skoczni w Malince najlepsi skakać będą w najbliższy weekend, tydzień przed imprezą na Wielkiej Krokwi. Biletów w sprzedaży już nie ma, choć najtańsze kosztowały 100 zł, a w strefie VIP 400 zł. Ale jakże mogło być inaczej. W tym sezonie Polacy na dobre rozgościli się na podium konkursów indywidualnych i drużynowych PŚ. W tej najlepszej dziś drużynie skoczków na świecie WSS Wisła ma swojego przedstawiciela – Piotra Żyłę. Klub, jak widać, nie marnuje potencjału, jaki zapewnił mu najsłynniejszy wychowanek – Adam Małysz.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego