Wartość inwestycji tylko w tych trzech miejscach przekroczy 20 mln zł. Samorządy uznały, że skoro istnieją tak dobre warunki naturalne, to warto wydać pieniądze na wodną infrastrukturę i wtedy zyska także wszystko to, co jest na lądzie. Bo przecież wszyscy ci, którzy przypłyną, będą musieli gdzieś zjeść, zrobić zakupy, coś zwiedzić. Wiadomo, że są tutaj piękne szlaki rowerowe, a z unijnym dofinansowaniem powstają stanice dla dwukołowej turystyki. Mało kto wie, że na Pomorzu Zachodnim jest więcej jezior niż na Mazurach.

Na Pomorzu Zachodnim liczyły się duże porty morskie i one były właśnie głównym źródłem przychodów oraz miejsc pracy. Statki wycieczkowe dość długo uznawano za fanaberię, chociaż można przecież na nich dobrze zarobić. Znacznie więcej niż obecnie. Oczywiście przygotowanie bazy dla wielkich wycieczkowców, takich, jakie zawijają do Lizbony czy Neapolu, to wielka inwestycja, najprawdopodobniej ponad siły i możliwości regionu. Zresztą tysiące wysiadających z nich turystów to także wielkie wyzwanie. Statki w rejsie po Bałtyku, które przybijałyby do zachodniopomorskich portów, byłyby niewątpliwą atrakcją. Skoro są w stanie je ściągnąć Litwini i Estończycy, dlaczego nie potrafią Polacy? Na razie nawet średnich statków przypływa tutaj niewiele, a armatorom i zapewne turystom nie podoba się to, że nie ma dla nich specjalnego terminala, a w ofercie jest jedynie nabrzeże przemysłowe. Oczywiście dla takiej masowej turystyki trzeba by mieć mądrą ofertę. Może jednak warto o tym pomyśleć? Bo przecież sezon wycieczek morskich trwa dłużej niż typowy czas urlopów.

Rozbudowy wymaga także baza turystyki wodnej na szlakach śródlądowych. Jest nawet projekt „Zachodniopomorski szlak żeglarski – sieć portów turystycznych Pomorza Zachodniego". Jest też co zwiedzać, jest gdzie się zatrzymać. Potrzebne są tylko mądre inwestycje i odpowiednia promocja. Na dobre projekty pieniądze zawsze się znajdą i im szybciej ruszą prace, tym lepiej.

W całym tym optymistycznym scenariuszu jedno jest tylko niebezpieczne. Już teraz ceny w kurortach Pomorza Zachodniego rosną najszybciej w Polsce. Szybciej niż na Mazurach i w innych miejscach. Po prostu to samo co rok wcześniej sprzedaje się za wyższą cenę. To nie jest mądra polityka. Tym bardziej że nie zawsze za wzrostem cen idzie poprawa jakości oferty. Nie jest tak, że Polacy, i nie tylko, nie potrafią liczyć i że nie ma alternatywnych możliwości spędzenia urlopu. Podobny błąd popełnia w tym roku Chorwacja. Nie wystarczy, że inwestują władze samorządowe, gdy jednocześnie reszta ofert w regionie robi się zbyt droga.