Gdzie są żołnierze „Bartka”

IPN poszukuje na Opolszczyźnie miejsca pochówku grupy żołnierzy z oddziału NSZ Henryka Flamego „Bartka".

Publikacja: 28.11.2016 22:00

Wiosną w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie, w czasie prac archeologicznych, odnaleziono miejsca, gdz

Wiosną w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie, w czasie prac archeologicznych, odnaleziono miejsca, gdzie pochowano ok. 30 żołnierzy. Znalezione zostały m.in. ryngraf i zegarek.

Foto: IPN, Krzysztof Szwagrzyk KS Krzysztof Szwagrzyk

Prace prowadzone są w miejscowości Barut na Opolszczyźnie, w okolicach tzw. polany śmierci, nieopodal uroczyska Hubertus. Poszukiwaniami zajmuje się zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka, wiceprezesa Instytutu Pamięci Narodowej (IPN). Od kilku lat poszukuje on szczątków żołnierzy z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) kpt. Henryka Flamego ps. Bartek.

Archeolodzy przeszukali już cały teren polany śmierci, czyli kilkaset metrów kwadratowych. Badania prowadzone były metodą odkrywkową. Na razie szczątków nie znaleziono. Kolejnym etapem jest przeszukanie terenu znajdującego się pobliżu.

– Najpóźniej na wiosnę przyszłego roku poszukiwania będą prowadzone także w Bielsku-Białej – mówi nam profesor. W tym mieście jest kilka miejsc, w których prawdopodobnie spoczywają żołnierze „Bartka", m.in. przy siedzibach Urzędu Bezpieczeństwa (UB) w Bielsku oraz Białej, na terenie szpitala pediatrycznego oraz w Cieszynie.

Wiosną w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie zespół prof. Szwagrzyka odnalazł miejsca, gdzie pochowano ok. 30 żołnierzy. Szczątki te nosiły ślady zastosowania ładunku wybuchowego. Świadczy o tym np. to, że znaleziono pourywane kończyny. Były też ślady po kulach.

W czasie prac archeologicznych znalezione zostały m.in. orzełki z czapek, zegarek, ryngraf, papierośnica, obrączki, pierścionek, fragmenty pasów, buty, broń.

IPN zakłada, że ofiar było co najmniej 167. Tymczasem Bogdan Ścibut, koordynator projektu „Powinniśmy wracać po swoich. Zgrupowanie partyzanckie NSZ „Bartka" 1945–1947" uważa, że podawana przez IPN liczba ofiar zbrodni nie znajduje potwierdzenia w nowszych badaniach.

„Na podstawie dostępnych dokumentów, relacji i list członków zgrupowania uważam, że wyjechały trzy grupy, po ok. 30 osób każda. Uratował się z kaźni jeden – Andrzej Bujok, który był w pierwszym transporcie" – uważa Bogdan Ścibut.

Śledztwo w sprawie zabójstwa żołnierzy „Bartka" prowadzi prokuratura IPN. Odtworzyła ona mechanizm zbrodni UB na żołnierzach „Bartka".

Zgrupowanie Henryka Flamego „Bartka", działające od kwietnia 1945 r. do amnestii w lutym 1947 r., było największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Śląsku Cieszyńskim i w zachodniej części Małopolski. Liczyło 100–200 członków.

Partyzanci „Bartka" najbardziej spektakularną akcję przeprowadzili 3 maja 1946 r. Po rozbiciu posterunku milicji w Wiśle zorganizowali defiladę swoich oddziałów.

UB i milicja były bezradne wobec działań podejmowanych przez żołnierzy NSZ. Dlatego postanowiono zorganizować akcję specjalną. Zdecydowano wprowadzić agentów do zgrupowania oraz doprowadzić do jego likwidacji.

Podjął się tego funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Henryk Wendrowski, występujący pod kryptonimem „Lawina".

Agenci bezpieki przeniknęli do grupy latem 1946 r. Ich działania polegały na zorganizowaniu wyjazdu na Ziemie Zachodnie jak największej ilości członków zgrupowania, aby tam dokonać ich likwidacji.

Z zeznań złożonych przez Henryka Wendrowskiego na początku lat 90. wynika, że decyzję o zabójstwie żołnierzy podjął ówczesny wiceminister Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Roman Romkowski.

W oparciu o zeznania byłych członków oddziałów „Bartka", a także członków rodzin tych, którzy wyjechali, śledczy IPN ustalili, że w pierwszych dniach września 1946 r. w kilku transportach samochodowych, m.in. z Wisły Malinki i Brennej, wyjechało około 150–200 uzbrojonych członków NSZ. Od tego momentu ślad po nich zaginął.

Z informacji IPN wynika, że zostali oni zamordowani przez funkcjonariuszy UB oraz żołnierzy sowieckich w czasie nocnego postoju.

Sam Henryk Flame ujawnił się w 1947 r. Zginął zastrzelony przez milicjanta 1 grudnia tegoż roku w Zabrzegu koło Cieszyna.

Prace prowadzone są w miejscowości Barut na Opolszczyźnie, w okolicach tzw. polany śmierci, nieopodal uroczyska Hubertus. Poszukiwaniami zajmuje się zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka, wiceprezesa Instytutu Pamięci Narodowej (IPN). Od kilku lat poszukuje on szczątków żołnierzy z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) kpt. Henryka Flamego ps. Bartek.

Archeolodzy przeszukali już cały teren polany śmierci, czyli kilkaset metrów kwadratowych. Badania prowadzone były metodą odkrywkową. Na razie szczątków nie znaleziono. Kolejnym etapem jest przeszukanie terenu znajdującego się pobliżu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego