„Aborcja jest zabójstwem". To pana słowa, które są ostatnio cytowane. Dziś je pan podtrzymuje?
Nic się nie zmieniło. Może to być czyn w systemie prawa uznawany za zły, ale osoba, która się go dopuszcza, nie ponosi odpowiedzialności karnej. Zachowanie to jest oczywiście niepożądane, ale ze względu na okoliczności traktuje się je jako legalne albo obojętne z punktu widzenia prawa karnego.
Czy kontekst zabójstwa zmienia się w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego?
Tak. Podzielam zdanie odrębne obu sędziów orzekających w tej sprawie – sędziego Leona Kieresa oraz sędziego Piotra Pszczółkowskiego. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że w związku ze zgłoszonym przez grupę posłów wnioskiem usunięcie obowiązującego do tej pory przepisu z porządku prawnego naraża zdrowie i życie nieokreślonej liczby kobiet, skoro przesłanka opisana w przepisie nie może być dłużej podstawą przeprowadzenia zabiegu aborcji. To zagraża życiu i zdrowiu fizycznemu i psychicznemu kobiet, to trudne do wyobrażenia cierpienie. Jeśli wyniki badań wskazują na to, że płód, który kobieta nosi w swoim łonie, jest uszkodzony, że może nie dojść do porodu lub że przeżycie dziecka nie jest pewne, decyzję o rozwiązaniu kobieta powinna podjąć sama. Nakazywanie, co powinna zrobić, to postępowanie nieludzkie, niemalże tortury. Żaden ustawodawca nie ma prawa podejmować takich decyzji. Kobieta w takiej sytuacji jest swoistym uniwersum i jej wola powinna być respektowana. Wady wrodzone są często potwierdzane poza wszelką wątpliwością, bo przecież za pomocą wyrafinowanej aparatury co najmniej dwóch lekarzy.
Czytaj także: