Krótszy czas oczekiwania na zabieg

Dzięki nowej wycenie świadczeń od 2019 r. szybciej dostaniemy się do specjalisty i na zabieg.

Aktualizacja: 19.07.2018 06:43 Publikacja: 18.07.2018 16:51

Krótszy czas oczekiwania na zabieg

Foto: Fotolia.com

Chorych czeka prawdziwa rewolucja. Szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski ma dosyć anegdot o polskich kolejkach do najpopularniejszych zabiegów i lekarzy specjassitów. Uważa, że źródłem ograniczonej dostępności do świadczeń jest ich zła wycena. Według analizy resortu, tylko 20 proc. jest wycenionych adekwatnie. Pozostałe 80 proc. staryfikowano uznaniowo. Dlatego minister planuje ponowną wycenę całego koszyka. W wielu przypadkach ma to zmniejszyć oczekiwanie na zabieg nawet do miesiąca. I to już od 2019 r.

Czytaj także: Kolejka do lekarza w prywatnych placówkach

Dwa lata czekania

Jeśli minister ma rację, wielu pacjentów, których tylko operacja może uwolnić od bólu lub przywrócić im sprawność, odczuje ulgę. Aktualne dane dotyczące czasu oczekiwania na zabiegi nie napawaja bowiem optymizmem. Na endoprotezę stawu kolanowego, zabieg, jakiemu poddał się niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński, pacjent zakwalifikowany jako przypadek pilny czekał w kwietniu średnio 334 dni, czyli blisko rok. W przypadkach stabilnych trzeba czekać blisko dwa lata (601 dni). Nieco lepiej jest w przypadku endoprotezoplastyki stawu biodrowego - przypadki pilne czekają 250 dni (ponad osiem miesięcy), a stabilne - 515 dni (ponad 17 miesięcy).

Zgodnie ze sprawozdaniem z działalności NFZ za 2017 r., rekordowe wartości przyjmował też czas oczekiwania na świadczenia diagnostyczne. Na rezonans magnetyczny trzeba było czekać 68 dni w przypadku pilnym, w stabilnym aż 171 dni, a na tomografię komputerową - odpowiednio trzy tygodnie i 59 dni.

Nie lepiej było z poprzedzającymi zabiegi wizytami u specjalistów. W przypadku naprawdę agresywnych chorób można ich w ogóle nie doczekać. Na wizytę u endokrynologa pacjent sklasyfikowany jako pilny czekał średnio 18 dni (o pięć więcej niż w 2016 r. i aż 11 dni dłużej niż w 2015 r.), a jako stabilny – 230 dni. Neurochirurg pacjenta pilnego przyjmował po blisko miesiącu (27 dni), a stabilnego po ponad pięciu miesiącach (156 dni). Na wizytę u kardiologa z pilnym skierowaniem trzeba było czekać 11 dni, a w przypadku stabilnym - 115. Okulista natomiast przypadek pilny przyjmował od ręki, za to pacjenta stabilnego średnio po 67 dniach.

Zmęczeni oczekiwaniem na operację zaćmy (134 dni w przypadku pilnym i 491 dni w stabilnym), zaczęli korzystać z leczenia za granicą, głównie w Czechach. Na mocy dyrektywy transgranicznej NFZ zwrócił im za to w 2017 r. 32,5 mln zł.

By zaradzić długim kolejkom, resort wprowadził w tym roku wyższą wycenę za pierwszą wizytę u specjalistów z najbardziej obleganych dziedzin, w tym endokrynologii. Ma to zachęcić lekarzy do przyjmowania nowych pacjentów i ułatwić im wejście do kolejki.

Brakuje ludzi

Minister wierzy, że ponowna taryfikacja procedur opisanych w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych, pomoże znaleźć dodatkowe środki na najbardziej potrzebne zabiegi. W tym roku pracownicy odpowiedzialni za wycenę koszyka, skupiają się na świadczeniach onkologicznych i urologicznych. W ciągu kolejnych czterech lat ma nastąpić przesunięcie części świadczeń szpitalnych do opieki ambulatoryjnej. Chodzi głównie o diagnostykę i zabiegi, które można wykonać w przychodniach.

Eksperci zgadzają się, że koszyk potrzebuje odświeżenia – powstał w 2009 r. poprzez przepisanie katalogów NFZ, w wyniku wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 7 stycznia 2004 r. (K14/03). TK stwierdził, że obywatele mają prawo wiedzieć, co im się należy w ramach świadczeń gwarantowanych.

– Taryfikacji dokonywano naprędce, w kilka tygodni. Stąd potrzeba ich ponownej wyceny - tłumaczy dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego.

Wycenę może jednak opóźnić brak ludzi.

- Nie zapewniono odpowiedniej liczby osób zajmujących się koszykiem świadczeń gwarantowanych. Widać to w onkologii. Ponad rok czekaliśmy na pierwsze wytyczne w raku piersi, 10 miesięcy zajęła analiza dla Breast Cancer Unitów. Tak powolne tempo nie wynika ze złej woli, tylko z braku kadr - mówi Wojciech Wiśniewski z Fundacji Onkologicznej Alivia.

Czytaj także: Ciężko chore lub upośledzone dzieci bez kolejki do lekarza

OPINIA

Marcin Pakulski, były prezes Funkcja - Podpis pod Im.Naz.: Narodowego Funduszu Zdrowia

Właściwa wycena świadczeń może w pewnym stopniu zmniejszyć kolejki, ale nie wiadomo w jakim. System oparty jest bowiem na trzech filarach: to kadry, infrastruktura i źródła finansowania. Nawet jeśli zmienimy finansowanie, ale nie będziemy mieć kadr albo sprzętu, kolejki się nie zmniejszą. Wątpię w prawidłowość wyceny tych 20 proc. świadczeń, o których mówi minister, bo nawet świadczenia skorygowane rok temu są już nieaktualne – wpływ na ich realną wartość mają bowiem: inflacja, płaca minimalna, ceny benzyny i mediów czy koszty pracy. Dlatego jeśli mówimy o uczciwej taryfikacji, powinna ona być uaktualniana co rok na podstawie tych wskaźników albo wzoru uwzględniającego takie zmienne. A wyceną świadczeń powinni się zająć doświadczeni specjaliści wyceny technologii medycznych, jakich na rynku wciąż brakuje.

Chorych czeka prawdziwa rewolucja. Szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski ma dosyć anegdot o polskich kolejkach do najpopularniejszych zabiegów i lekarzy specjassitów. Uważa, że źródłem ograniczonej dostępności do świadczeń jest ich zła wycena. Według analizy resortu, tylko 20 proc. jest wycenionych adekwatnie. Pozostałe 80 proc. staryfikowano uznaniowo. Dlatego minister planuje ponowną wycenę całego koszyka. W wielu przypadkach ma to zmniejszyć oczekiwanie na zabieg nawet do miesiąca. I to już od 2019 r.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP