Marka Michalaka szczególnie niepokoi podwyżka o blisko 700 zł zawiesiny valcyte, która nie ma tańszego odpowiednika. Rzecznik prosi ministra zdrowia o wyjaśnienia.

Chodzi o drastyczną podwyżkę leków podawanych po przeszczepach, szczególnie przeciwwirusowego valcyte, który do końca kwietnia sprzedawany był po 3,20 zł. Jego cena na majowej liście refundacyjnej wzrosła do 558,95 zł, a na lipcowej do 666,79 zł. Pytane o wzrost cen Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło, że preparat można zastąpić tańszym zamiennikiem w tabletkach. Tymczasem, jak tłumaczą specjaliści, małemu dziecku można bezpiecznie podać tylko lek w formie zawiesiny.

Na kwestię tę zwraca uwagę w swoim liście do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła rzecznik praw dziecka. „Forma podania może wpłynąć na potencjalne komplikacje w stosowaniu leku, a tym samym doprowadzić do obniżenia skuteczności terapii po transplantacji organu" – pisze RPD. I dodaje, iż drastyczna podwyżka ceny leku spowodowała, że „rodzice dzieci z listy osób oczekujących na przeszczepienie rozważają możliwość rezygnacji z przeszczepu w związku z brakiem możliwości ponoszenia kosztów terapii dziecka po transplantacji".

To kolejna interwencja w tej sprawie. Wcześniej specjalne posiedzenie poświęciła jej sejmowa Komisja Zdrowia, a prof. Tomasz Grodzki, transplantolog i senator PO, wystosował w tej sprawie pytanie.

Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że valcyte w zawiesinie dzieci mogą otrzymać za darmo w szpitalach. Specjaliści podkreślają jednak, że złotym standardem postępowania po przeszczepie jest unikanie zakażeń szpitalnych, na które dzieci pozbawione odporności (a tę obniża się, by zapobiec odrzuceniu organu) narażone są szczególnie.   —kek