Mimo apeli rodziców dzieci po transplantacjach resort zdrowia nie przywrócił ryczałtowej opłaty (3,20 zł) za zawiesinę valgancyklowiru. Zgodnie z nową listą refundacyjną, która zacznie obowiązywać od 1 lipca, pacjenci dopłacą do niej 666,79 zł – to o 107,84 zł więcej niż w przypadku listy opublikowanej w maju br.
Urzędnik wie swoje
Resort zignorował także opinię autorytetów medycznych, które przekonywały, że zawiesiny nie można zastąpić tabletkami, ponieważ tylko postać płynna pozwala na dobranie odpowiedniej dawki dla maluchów i wygodne zaordynowanie leku. Również posłowie sejmowej Komisji Zdrowia podkreślili w dezyderacie, że podanie tańszych tabletek wymaga pobytu w szpitalu, który naraża dzieci pozbawione odporności na zakażenia.
Apele nie pomogły. „Rozwiewając wątpliwości dotyczące wskazań dla leków Valhit i Valgancyclovir (...)wyjaśniamy, że (...) mogą je stosować zarówno dzieci, jak i dorośli" – czytamy w wyjaśnieniu na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. Urzędnicy dodają, że cena zmaleje, jeśli zawnioskuje o to producent leku.
– To dla mnie niepojęte, bo podwyżka leków dla zaledwie 150 pacjentów w Polsce nie ma uzasadnienia ekonomicznego – mówi prof. Tomasz Grodzki, torakochirurg i transplantolog, senator PO. – Uważam, że państwo byłoby stać na to, by wszystkie leki dla osób po przeszczepach do 18. roku życia były za darmo – uważa profesor. Dodaje, że po ogłoszeniu lipcowej listy refundacyjnej niektórzy rodzice zastanawiają się nad wycofaniem dziecka z listy do przeszczepu. – Boją się, że nie będzie ich stać na leki, których łączny koszt kształtuje się na poziomie 1500 zł miesięcznie. Dla wielu rodzin to nie do udźwignięcia – mówi.
Lipcowa lista oburzyła również pacjentów onkologicznych. Członkowie sekcji prostaty stowarzyszenia UroConti alarmują, że po raz kolejny nie doczekali się refundacji stosowanych w leczeniu hormonalnym raka prostaty enzalutamidu i dichlorku radu-223.