Nowy test o nazwie LN34 opracowany przez amerykańskie Centrum Kontroli Chorób (Centers fot Disease Control and Prevention) umożliwi szybsze i prostsze wykrywanie obecności wirusa w tkankach zwierząt. Informacja, czy zwierzę było chore czy nie, pozwoli oszczędzić bolesnego leczenia pogryzionym przez nie ludziom, z kolei jeśli wynik testu będzie negatywny i zwierzę okaże się chore, pozwoli to wcześniej wkroczyć z terapią.
Wścieklizna jest chorobą wirusową powodowaną przez RNA wirusa z rodzaju Lyssavirus. Chorują na niego ssaki – najczęściej lisy, jenoty, borsuki, a także nietoperze i gryzonie. Sam wirus jest wrażliwy na warunki atmosferyczne i światło słoneczne, ale dobrze znosi niską temperaturę i procesy gnilne, co powoduje, że może przetrwać w padlinie. Do zakażenia dochodzi drogą bezpośrednią, czyli najczęściej przez ugryzienie.
Od czasu gdy wprowadzono powszechne szczepienie psów i kotów, te zwierzęta rzadko roznoszą chorobę. Nazwę wywiedziono od zachowania zarażonych zwierząt, które stają się agresywne, drugą nazwę – wodowstręt – od odruchowego ślinienia się zwierzęcia na widok lub nawet odgłos wody.
Człowiek pokąsany przez chore zwierzę nie wykazuje objawów od razu. Dopiero po dwóch miesiącach pojawiają się objawy ogólne – mrowienie w okolicy ugryzienia, gorączka, zmęczenie i ból głowy w okolicach potylicy. Po kilku dniach pojawia się nadmierne pobudzenie, mimowolne skurcze mięśni (konwulsje), ślinotok, światło- i wodowstręt. Śmierć następuje najczęściej po tygodniu od pojawienia się pierwszych objawów u człowieka, główną przyczyną jest niewydolność oddechowa.