Z informacji podanej przez Jadwigę Emilewicz, wiceminister rozwoju, wynika, że prowadzący działalność gospodarczą nie mają co liczyć na zapowiadaną przez resort rozwoju stałą obniżkę składek na ZUS.
Z odpowiedzi na interpelację posłów .Nowoczesnej (złożonej m.in. przez Ryszarda Petru) wynika, że zapowiadane zmiany nie wejdą raczej w życie od 1 stycznia 2018 r., jak pierwotnie zapowiadało ministerstwo. Wynika to z negatywnych opinii, jakie do projektu zgłosiły Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Jak pisze minister Emilewicz, „w związku z prowadzonymi rozmowami nie zostały jeszcze podjęte ostateczne decyzje, czy i kiedy projekt zostanie wniesiony jako rządowy pod obrady Sejmu".
Zdaniem Ryszarda Petru, który opublikował odpowiedź Ministerstwa Rozwoju na swoim profilu na Twitterze, oznacza to, że przepisy w ogóle nie wejdą w życie.
Odpowiedź resortu rozwoju jest zbieżna z tym, co niedawno prezentował prof. Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, w Radzie Dialogu Społecznego. Z jego wypowiedzi wynikało, że zmiany, na jakie mogą liczyć osoby prowadzące działalność gospodarczą, to jedynie wydłużenie z dwóch do trzech lat okresu preferencji, w którym po założeniu działalności gospodarczej mogą opłacać obniżone składki do ZUS.
W projekcie Ministerstwa Rodziny są jednak dwa kontrowersyjne zapisy. Pierwszy mówi, że w trzecim roku preferencji składki płacone do ZUS będą dwa razy wyższe niż w poprzednich dwóch latach. Na przykład przedsiębiorca korzystający obecnie z preferencji opłaca co miesiąc składki do ZUS w wysokości 190,62 zł plus 297,28 zł składki na ubezpieczenie zdrowotne. Przy takiej wysokości składki w trzecim roku zapłaciłby więc podwójnie do ZUS, czyli 381,24 zł miesięcznie plus niezmienioną składkę na ubezpieczenie zdrowotne. To ciągle znacznie mniej, niż wynosi zwykła składka do ZUS – 812,61 zł miesięcznie.