Rz: Podczas szczytu NATO w Warszawie zawisło sporo billboardów Raytheona. Na co liczyliście?
W sensie biznesu niczego to nie zmieniło, natomiast w wymiarze wizerunkowym ta obecność podkreślała nasze zaangażowanie w NATO, w budowę systemów obrony. Wskazywaliśmy na nasze doświadczenie i wolę partnerstwa.
A czy te billboardy nie oznaczały, że jesteście pewni szybkiego i pozytywnego zakończenia negocjacji w sprawie zakupu patriotów?
Ostateczne decyzje oczywiście podejmie MON, ale z zadowoleniem odnotowaliśmy deklarację ministra Antoniego Macierewicza z 4 lipca, że jesteśmy najbardziej prawdopodobnym dostawcą systemu przeciwrakietowego do Polski i że chciałby podpisać umowę do końca tego roku. Rzeczywiście, jesteśmy bardzo zaawansowani w procesie negocjacyjnym. 4 lipca podpisaliśmy ważny list intencyjny z PGZ. Intensywnie pracujemy z polskim rządem i rządem amerykańskim. Doskonalimy też naszą ofertę – jesteśmy na przykład w stanie dostarczyć pierwszą baterię patriotów w dwa lata po podpisaniu kontraktu. Wcześniej deklarowaliśmy trzy lata. Oznacza to, że jeżeli podpiszemy kontrakt do końca 2016 roku, bateria będzie gotowa w roku 2018. Jesteśmy też w stanie szybciej, czyli w ciągu kolejnych czterech–pięciu lat dostarczyć końcową konfigurację, którą teraz określamy jako Poland Patriot (polski patriot). Uzgodniliśmy z MON taki termin, który dla ministerstwa jest satysfakcjonujący.
Co zmienia ten drugi list intencyjny z PGZ?