Rz: ZUS ocenia, że w tym roku wskutek przywrócenia niższego wieku emerytalnego z rynku pracy może odejść ponad 300 tys. osób, co zwiększy ubytek osób w wieku produkcyjnym. Czy czeka nas dramat na rynku pracy?
Prof. Krystyna Iglicka: Absolutnie nie. Podniesienie wieku emerytalnego przez PO miało wyłącznie fiskalny charakter. Polska dopiero wchodzi w proces starzenia się społeczeństwa, a prawdziwe problemy zaczną się w okolicach 2060 roku. Sądzę też, że część osób, które nabędą uprawnienia emerytalne, będzie pewnie chciała pracować. Będzie to jednak ich własna, a nie wymuszona decyzja. Nie ma co panikować. Społeczeństwa starzeją się we wszystkich krajach UE. Czynnikiem różnicującym jest natomiast punkt wyjścia, dowolny rok bazowy do porównań – np. 1992, gdy w społeczeństwie Niemiec 15 proc. stanowiły osoby powyżej 65. roku życia, na Litwie natomiast 11 proc., a w Polsce 10 proc.
Jednak ostatnio ten proces starzenia się przyspieszył?
Jeżeli przyjmiemy za rok bazowy 2015, to zauważymy, że dynamika procesu starzenia się społeczeństw była większa niż w roku 1992. W Niemczech osoby powyżej 65. roku życia stanowiły 21 proc. populacji, na Litwie blisko 19 proc., a w Polsce zaś 15 proc. W perspektywie roku 2060 proces starzenia się będzie (przy utrzymaniu współczynników dzietności na obecnym poziomie) niezwykle zaawansowany w przypadku Polski – nastąpić ma bowiem według prognoz wzrost o 21 pkt proc. w porównaniu z 2015 r. Jednak to stosunkowo odległa perspektywa, do której dany kraj może się dobrze przygotować.
Tak czy inaczej potencjalnych pracowników ubywa. Skąd ich wziąć?