Różowe Porsche? To dla mnie horror

Pojawienie się aut z napędem elektrycznym to dla nas, projektantów, ogromna szansa na zmianę systemu pracy od samego początku i robienia rzeczy, które były wcześniej niemożliwe - mówi Michael Mauer, szef projektantów Porsche AG, w rozmowie z Danutą Walewską.

Aktualizacja: 03.02.2018 11:46 Publikacja: 03.02.2018 11:11

Michael Mauer, szef projektantów Porsche AG

Michael Mauer, szef projektantów Porsche AG

Foto: www.porsche.com

Porsche to jedna z kilku marek w światowej motoryzacji starająca się, aby nawet z daleka była rozpoznawalna. Kiedy przygotowuje się pan do zaprojektowania nowego modelu z góry wiadomo, jak dużo można w nim zmienić w porównaniu z poprzednią edycją?

Teoretycznie mogę zmienić wszystko. Podkreślam: „teoretycznie”. Ale każdy kolejny model musi być rozpoznawalny, że należy do rodziny Porsche i ma silne związki z poprzednikami. Tak więc w praktyce wiadomo, jakie są ograniczenia. Czyli w praktyce musi być widoczne, że to jest Porsche, ponieważ to właśnie ma dla marki niebywałą wartość. Zadaniem projektanta jest tę wartość przenosić do kolejnych modeli. 

Ma pan za sobą projekty kilku kolejnych modeli. Który był największym wyzwaniem?

Nie ma znaczenia, czy jest to 911, Boxter, Panamera czy Cayenne. Za każdym razem jest inne wyzwanie. Dla mnie 911 jest modelem wyjątkowym, ponieważ był najważniejszy dla marki. Chociaż w tej chwili na przykład sprzedajemy więcej Cayenne, ale trzonem naszego biznesu pozostaje 911. Dlatego kiedy przymierzamy się do zmiany czegokolwiek właśnie w 911, sami siebie pytamy po sto razy, czy rzeczywiście jest to niezbędne.

Jest pan w Porsche od 14 lat. Które decyzje od tego czasu uważa pan za kluczowe dla stylistyki?

Kiedy przyszedłem do firmy decyzja o produkcji Cayenne była już podjęta. Z mojego punktu widzenia krok był znacznie większy niż wówczas, kiedy zdecydowano o produkcji Panamery, która jest bardzo blisko linii aut sportowych. Dla nas zaprojektowanie tego auta było znacznie łatwiejsze.

Rynek się zmienia. Pojawiły się auta z napędem elektrycznym, jest mnóstwo nowych materiałów, które motoryzacja przejęła z aeronautyki. Jak te wszystkie zmiany zmieniają pana pracę?

To dla nas, projektantów, ogromna szansa na zmianę systemu pracy od samego początku i robienia rzeczy, które były wcześniej niemożliwe. Najczęściej jest to ogromne ułatwienie. Ale w sytuacji, kiedy zmienia się napęd auta ze spalinowego na alternatywny, wpływ jest o wiele większy, zwłaszcza w segmencie aut sportowych. Ale zawsze jest fajnie mieć jakieś nowe możliwości.

Tyle że auto elektryczne musi wyglądać inaczej z jednej strony, a z drugiej musi być widać, że jest to Porsche?

Jako marka mam swobodę w podejmowaniu decyzji, co tak naprawdę chcę zmienić. Można więc zdecydować, że auto z napędem elektrycznym powinno wyglądać inaczej, niż reszta naszych modeli. Musimy pokazać, że została zastosowana nowa technologia. Ale moim zdaniem w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z silną marką, bo Porsche samo w sobie największą wartość w przypadku aut z napędem elektrycznym skupiamy się raczej na detalach. Czyli postrzeganie ma być takie: o, to jest Porsche. A dopiero potem: o, ale technologia jest nowa. Wybraliśmy inną strategię od większości marek, które chcą, aby ich auta elektryczne wyraźnie się wyróżniały. Grilla nie ma żaden nasz model. Ale możemy zagrać kształtem świateł. W 911 zawsze będą okrągłe. W Cayenne i Panamerze ich kształt jest zupełnie inny. Więc zdecydowaliśmy, że to światła będą wyróżniać elektryczny model Mission E, który znajdzie się w sprzedaży w 2019 roku. Są one zupełnie inne, niż w reszcie naszych aut.

Jak na te zmiany reagują dostawcy komponentów?

Są teraz znacznie bardziej zintegrowani z producentami i całym procesem projektowania. Nad nowymi technologiami pracujemy wspólnie.

Jak dzisiaj wygląda proces projektowania? Czy cyfryzacja i nowe technologie też go zmieniły?

Składa się z trzech etapów. Zaczynamy od architektury pojazdu: wysokości, długości. Proporcje muszą być właściwe. Wtedy też zaczynają się dyskusje z działem sprzedaży i marketingu. Oni doskonale wiedzą, czego oczekuje ich klient: większej przestrzeni, czy mniejszej. Etap drugi, to tradycyjne projektowanie. Wtedy zaczynamy pracować nad stylistyką i przygotowujemy modele w skali i modele wirtualne.

Nadal pracujemy z gliną, bo każda marka ma własną metodykę pracy. Ale moim zdaniem w przypadku marek z segmentu premium praca powinna być wykonywana częściowo ręcznie. Jeśli ktoś wydaje 100- 200 tys. euro za auto, to powinien mieć poczucie, że płaci za coś, co różni się od produkcji masowej. I etap trzeci: pokazujemy nasze propozycje zarządowi. Wtedy zapada decyzja które warianty powinny zostać wykonane w proporcjach 1:1, chociaż nadal w glinie. Wówczas wybiera jeden model. Na końcu to prezes podejmuje ostateczną decyzję i zostaje wyprodukowany model prototypowy.

Zdarzają się panu momenty dużego rozczarowania w tym procesie?

Co chwilę jestem nieszczęśliwy (śmiech). Ale rozumiem, że jesteśmy krytykowani, zadaje się nam pytania, bo auto, jakie projektujemy musi być potem wyprodukowane i sprzedane. Przyznam, że zdarza mi się, że jakiegoś detalu nie lubię. Muszę jednak mieć świadomość wprawdzie jestem stylistą, ale i odpowiadam za wizerunek marki. Nie zmienia to faktu, że każdy model ostatecznie akceptuję.

Razem z nowymi technologiami pojawiły się również i nowe kolory karoserii. Czy wyobraża sobie pan różowe Porsche?

Każdy ma prawo do własnego gustu. I jak mówiłem sprawa zewnętrznej stylistyki jest sama w sobie bardzo skomplikowana. Jeszcze bardziej skomplikowana jest stylistyka wnętrza, a tapicerka często przypomina wygląd mebli w mieszkaniu. Kiedy więc dochodzimy do koloru, zaczynamy mówić o guście. I powiem szczerze: nie wyobrażam sobie, że siedzę za kierownicą różowego Porsche, ale przecież są różowe Cadillaki. Więc jeśli jakiś klient chce kupić Porsche, które jest różowe? Czemu nie?

Co w takim razie jest w Porsche całkowicie wykluczone?

Mamy oficjalną paletę kolorów, to mój dział ją przygotowuje. Uwzględnia tendencje rynkowe oraz wsparcie dla marki i dla konkretnego modelu. jednocześnie każdy może wybrać kolor, jaki mu się podoba i powiedzieć, że akurat takie auto chciałby kupić. Ma to oczywiście swoją cenę i nie jest ona niska. Czyli wracając do poprzedniego pytania: dla mnie Porsche różowe, to horror. W naszej bazowej ofercie nie ma takiej opcji.

A w takim razie turkus?

To także nie jest mój ulubiony kolor. Ale nie produkujemy aut dla siebie, tylko dla klientów. Ale 911, bądź Cayenne w takim kolorze? Czemu nie.

A z jakim modelem najbardziej lubi się pan fotografować?

To tak, jakby pani zapytała ojca, z którym z dzieci chciałby mieć zdjęcie. Jestem dumny ze wszystkich naszych dzieci. Dla mnie to musi być Porsche bądź inny produkt koncernu Volkswagena.

A gdyby miał pan szansę zaprojektowania auta dla jakiegokolwiek producenta na świecie, którą markę by pan wybrał?


Wybrałem Porsche. Lubię prowadzić auta sportowe, które nie są ekstrawaganckie. Nie chcę rozstawać się z tą marką.

Porsche to jedna z kilku marek w światowej motoryzacji starająca się, aby nawet z daleka była rozpoznawalna. Kiedy przygotowuje się pan do zaprojektowania nowego modelu z góry wiadomo, jak dużo można w nim zmienić w porównaniu z poprzednią edycją?

Teoretycznie mogę zmienić wszystko. Podkreślam: „teoretycznie”. Ale każdy kolejny model musi być rozpoznawalny, że należy do rodziny Porsche i ma silne związki z poprzednikami. Tak więc w praktyce wiadomo, jakie są ograniczenia. Czyli w praktyce musi być widoczne, że to jest Porsche, ponieważ to właśnie ma dla marki niebywałą wartość. Zadaniem projektanta jest tę wartość przenosić do kolejnych modeli. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację