Adam Eberhardt: Cel Rosji: pokonać Zachód od środka

To paranoja, ale choć nowa kadencja jeszcze się nie zaczęła, wszyscy żyją tym, co będzie, jak się zakończy.

Aktualizacja: 19.03.2018 22:04 Publikacja: 18.03.2018 16:45

Adam Eberhardt: Cel Rosji: pokonać Zachód od środka

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Czym będzie się różniła czwarta kadencja prezydenta Władimira Putina od poprzednich?

Dr Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich: Właściwie nawet piąta, jeśli liczyć prezydenturę Dmitrija Miedwiediewa, gdy Putin sprawował rzeczywistą władzę jako premier. Po tych 18 latach mamy do czynienia z zastojem, nikt nie ma pomysłu na modernizację państwa. Jednocześnie rośnie nerwowość rosyjskich elit, które walczą między sobą o wpływy i kurczące się aktywa. Na domiar złego w ich oczy zagląda strach związany z tym, co czeka Rosję za sześć lat, kiedy zgodnie z konstytucją Putin nie będzie mógł ubiegać się o reelekcję.

Elity nastawiają się już na walkę o schedę po Putinie?

Rosyjski system władzy jest zbudowany na Putinie. To on utrzymuje tę kruchą równowagę między różnymi grupami polityczno-biznesowymi. Dlatego też jest on temu systemowi niezbędny. To paranoja, ale choć nowa kadencja jeszcze się nie zaczęła, wszyscy żyją tym, co będzie, jak się zakończy.

Putin zdecyduje się na zmianę konstytucji?

Albo postawi na jakieś mechanizmy kontroli nieformalnej, co niesie jednak ryzyka, również dla jego osobistego bezpieczeństwa. Zapewne sam jeszcze nie podjął decyzji, ale on jest zakładnikiem modelu, który pielęgnował – władzy osobistej zamiast trwałych instytucji. W wymiarze gospodarczym z kolei brakuje bodźców rozwojowych, trudno oczekiwać prosperity, nawet jeśli wzrosną ceny ropy, a Zachód zniesie sankcje.

Jak to wpływa na pozycję Putina?

Niespełnione nadzieje na modernizację prezydent musi równoważyć dokręcaniem śruby w skali największej od ponad 30 lat – zwiększaniem nadzoru i kontroli nad aktywnością społeczną. Problemy gospodarcze są kompensowane agresywną polityką zagraniczną. Telewizor jednoczy społeczeństwo wokół władzy.

Na ile ten rosyjski niedźwiedź jest dziś naprawdę groźny? To wciąż mocarstwo, którego zapędów powinniśmy się obawiać?

Rosja nie jest tak silna, jak stara się nas przekonać, ale również nie jest tak słaba, jak sugerowałby jej marginalny udział w gospodarce światowej. Rosja inwestuje w swoją armię, nie waha się wykorzystywać sił zbrojnych jako instrumentu polityki zagranicznej. Celem Putina jest demontaż ładu międzynarodowego ukształtowanego po zakończeniu zimnej wojny, osłabienie i rozbicie Zachodu. Rosja jest bez wątpienia zdeterminowana. A czy silna, czy też słaba? Ocena zależy od oporu, jaki napotka.

Jaką strategię wobec Rosji powinien więc obrać Zachód?

Nie należy lekceważyć zagrożeń, jakie generuje Kreml. Ale na pewno musimy też uważać, żeby nie wpaść w zastawioną pułapkę. To strategia szaleńca, przejawiająca się w radykalnych działaniach obliczonych na takie zastraszenie Zachodu, aby liderzy europejscy dwa razy pomyśleli, nim przeciwstawią się polityce władz rosyjskich. Chodzi o to, żebyśmy z obawy przed rozdrażnieniem rzekomo nieprzewidywalnego Putina odpuścili i poszli na ustępstwa.

Trudno się nie bać, skoro prezydent Putin straszył niedawno świat budową nowoczesnych systemów rakietowych i nowego ofensywnego uzbrojenia.

To właśnie część tej strategii. Ale uwzględnijmy, że pomimo skokowego wzrostu wydatków na obronność za rządów Putina, stanowią one jedynie kilkanaście procent wydatków amerykańskich i mniej niż połowę chińskich. Ponadto pamiętajmy, że czas kampanii wyborczej rządzi się swoimi prawami. Tymi rakietami Putin mobilizował podatny na kwestie dumy mocarstwowej elektorat, żeby wziął udział w plebiscycie, zwanym wyborami prezydenckimi.

Kryzys dyplomatyczny w stosunkach z Wielką Brytanią po otruciu byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala też został wykorzystany do mobilizacji elektoratu?

Mam takie wrażenie. Rosyjskie media w ostatnich dniach bardzo nagłośniły ten temat. Tego typu działania, jak ukaranie byłego szpiega za zdradę, są dla sporej części rosyjskiej opinii publicznej świadectwem godnej pochwały siły i stanowczości władz. To również sygnał ostrzegawczy dla innych potencjalnych podwójnych agentów, a być może także przejaw jakiejś nieczytelnej dla nas walki, konkurencji w ramach rosyjskich służb.

To kolejny już kryzys po tym, jak Rosja mieszała się do wyborów w USA, później w Holandii, Francji, czy jak podgrzewała sytuację w Hiszpanii przed katalońskim referendum. Teraz oskarżenia dotyczą użycia broni chemicznej na terenie kraju należącego do NATO. Jak te kolejne konflikty dyplomatyczne wpływają na pozycję Rosji i samego Putina na arenie międzynarodowej?

Wrogie działania Putina często osiągają cel odwrotny od zamierzonego. Zamiast wymuszać ustępstwa, konsolidują państwa zachodnie przeciw Rosji. Władze rosyjskie chyba nie do końca rozumieją psychologię społeczeństw Zachodu. Chcą wywołać strach, a tymczasem prowokują oburzenie. Być może gdyby te działania były mniej ostentacyjne, bądź gdyby groźby równoważone były wiarygodną, konstruktywną ofertą współpracy, to polityka rosyjska byłaby skuteczniejsza. Przecież państwa zachodnie od niemal czterech lat wypatrują okazji do zniesienia sankcji, tyle że Kreml nie daje ku temu najmniejszego pretekstu, a wręcz swoją polityką prosi się o ich zaostrzenie.

Jednak w tym samym czasie, gdy zwiększane są sankcje, w wielu europejskich społeczeństwach rośnie też poparcie dla partii, które przyjaźnie spoglądają na Rosję.

Rosja stawia na ruchy antyestablishmentowe, licząc na to, że uda się im pokonać Zachód od środka. Kto wie, być może kiedyś odniosą sukces. W Europie obserwujemy głębokie przemiany społeczne i na pewno jest tam pole do zagospodarowania przez Kreml. Na razie mamy jednak pouczający przykład Donalda Trumpa: jego wybór został przyjęty przez rosyjskie media z euforią, którą trzeba było następnie wstydliwie wyciszyć. Zakończyło się na olbrzymim rozczarowaniu. Koszt polityczny nowego resetu okazał się dla Trumpa nadmiernie wysoki w obliczu antyrosyjskich emocji, jakie udzieliły się całej amerykańskiej klasie politycznej po ujawnieniu wrogich działań Kremla. Putin nie zdołał na razie skonsumować swojego sukcesu.

Rzeczpospolita: Czym będzie się różniła czwarta kadencja prezydenta Władimira Putina od poprzednich?

Dr Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich: Właściwie nawet piąta, jeśli liczyć prezydenturę Dmitrija Miedwiediewa, gdy Putin sprawował rzeczywistą władzę jako premier. Po tych 18 latach mamy do czynienia z zastojem, nikt nie ma pomysłu na modernizację państwa. Jednocześnie rośnie nerwowość rosyjskich elit, które walczą między sobą o wpływy i kurczące się aktywa. Na domiar złego w ich oczy zagląda strach związany z tym, co czeka Rosję za sześć lat, kiedy zgodnie z konstytucją Putin nie będzie mógł ubiegać się o reelekcję.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji