Przedstawiciele koncernu Safran nie kryją, że w wyborze Doliny Lotniczej kwestia ceny była na dalszej pozycji. Kluczowa okazała się jakość – czyli kwalifikacje i doświadczenie polskich inżynierów. Podobne argumenty przytaczają firmy z innych branż, w tym z rosnącego o 20 proc. rocznie sektora nowoczesnych usług dla biznesu. Przyznają, że polscy specjaliści, choć tańsi od zachodnich, wcale nie są najtańsi. Proste usługi z niską marżą coraz częściej są przenoszone do Indii. Z kolei do Polski, gdzie przez ostatnie lata wykształciła się pokaźna grupa wysokiej klasy specjalistów, trafiają zaawansowane procesy.

Skomplikowane usługi, unikalne produkty to jedyna szansa ucieczki nie tylko przed cenową konkurencją krajów o tańszej sile roboczej, ale i przed skutkami automatyzacji, która część z nas pozbawi pracy. Optymistyczne prognozy zakładają 10-proc. spadek zatrudnienia w tradycyjnych zawodach, którego nie wyrównają nowe miejsca pracy. W naszym interesie jest jednak, by powstawały one właśnie u nas. Do tego niezbędny jest wysokiej jakości system edukacji – już od szkoły podstawowej, a nawet od przedszkola. Dobrze, że z tej grupy wypadną gimnazja, które skutecznie obniżały ogólny poziom maturzystów i studentów (zdolni, ambitni radzili sobie pomimo nich). Swoją drogą, to ciekawe, że obrońcy gimnazjów koncentrują się na bieżących interesach nauczycieli, którzy mogą utracić pracę. Interes dzieci jest mniej istotny, choć jest on kluczowy także dla starszych pokoleń. Jeśli młodzi nie będą odpowiednio wykształceni, by móc wygrać z robotami, to nie zarobią ani na siebie, ani tym bardziej na emerytury dzisiejszych nauczycieli.