O zdanie zapytano 1020 Duńczyków w wieku powyżej 18 lat –Niemal połowa respondentów życzyłaby sobie, by palacze płacili za swoje słabostki w pracy.44 procent z nich opowiedziało się za takim rozwiązaniem. Jednakowoż niemal tyle samo ankietowanych, bo aż 43 procent, byłoby przeciwnych wprowadzaniu takich obostrzeń.
Według profesora Sorena Gosvig Olesena, filozofa z Uniwersytetu Kopenhaskiego, tak wysoki odsetek popierających tę propozycję odzwierciedla u nich pragnienie upokorzenia palaczy.
- Tak naprawdę ludzie chcą tylko kozła ofiarnego. W ten sposób podnoszą sobie samoocenę - dodaje Olesen. Filozof mówi również, że mające dotąd miejsce kampanie informacyjne o szkodliwości palenia, zastąpione zostały przez nowe zakazy i nakazy, które de facto doprowadziły do swoistego wykluczania palaczy ze społeczności.
- W przeszłości mogli palić w swoich miejscach pracy. Potem musieli przenieść się do specjalnych pomieszczeń dla palaczy. Teraz nie mają innego wyjścia, jak wyjść na zewnątrz. W tym samym czasie ostrzeżenia na paczkach papierosów stawały się coraz bardziej makabryczne. Krótko mówiąc – jest w ludziach ukryta potrzeba, by znaleźć sobie jakąś grupę do represjonowania. A teraz jeszcze chcą, by palacze mniej zarabiali – konstatuje Olesen.
Obcinaniu płac pracowniczych palaczom przeciwna jest prezes związku handlowców FOA Karen Stahr. - To zadaniem kierownictwa jest taka organizacja pracy, by ludzie nie stali poza swoimi stanowiskami przez osiem godzin – wyjaśnia Karen Stahr.