PSL chce odwołać Glińskiego. Za "Damę z gronostajem"

- Naszym przeciwnikiem w tych wyborach jest PiS i z nim w żadne alianse nie wejdziemy, ani przed wyborami, ani po wyborach. Nie wejdziemy w koalicję z partią antysamorządową - zapowiedział w programie #RZECZoPOLITYCE Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. Lider ludowców zapowiedział też złożenie w Sejmie wniosku o wotum nieufności dla Piotra Glińskiego, wicepremiera i ministra kultury.

Aktualizacja: 12.04.2018 11:28 Publikacja: 12.04.2018 09:47

PSL chce odwołać Glińskiego. Za "Damę z gronostajem"

Foto: tv.rp.pl

Michał Kolanko: #RZECZoPOLITYCE, Michał Kolanko, moim gościem jest Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry.

Władysław Kosiniak-Kamysz: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu.

W sobotę konwencja Prawa i Sprawiedliwości, a co szykuje PSL w sobotę? Czy coś szykuje w ogóle?

Mamy swoją Radę Naczelną, czyli spotkanie przedstawicieli ze wszystkich regionów. My już jesteśmy po konwencji. 21 stycznia w Kraśniku przedstawiliśmy program „Rzeczpospolita samorządowa”. No i na najbliższej Radzie też przygotowania do wyborów samorządowych, ale prezentacja – i to mogę zdradzić panu redaktorowi – komitetu obywatelskiego, komitetu, który będzie zbierał podpisy pod projektem „Dobra emerytura”, komitet ustawodawczy. Chcemy przyjąć uchwałę o tym, że Polskie Stronnictwo Ludowe, wspólnie z partnerami - bo to chcemy z emerytami, z osobami w dostojnym wieku – (będziemy) zbierać podpisy pod taką inicjatywą i tych podpisów będzie nie sto tysięcy, tylko dużo, dużo więcej.

 

Czyli to jest wasz pomysł na jesień? Bo - tak jak sobie szybko liczę kalendarzowo – zbieranie podpisów to są trzy miesiące...

Najpierw rejestracja komitetu, później od momentu rejestracji komitetu trzy miesiące zbiórka podpisów i później w cztery miesiące od przedstawienia marszałkowi Sejmu musi się odbyć czytanie. My byśmy bardzo chcieli, żeby to się odbyło na jesień tego roku.

A jeśli chodzi o kandydatów i o listy to się tutaj nic nie zmienia?

Kandydaci już w wielu miejscach przygotowani, w blokach startowych, można powiedzieć. Czekamy, jeszcze nie znamy terminu wyborów. Jest ten prawdopodobny termin 4 listopada, o nim często mówił przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, pan sędzia Hermeliński, więc przygotowujemy się i na ten, ale też na terminy wcześniejsze, bo to nigdy nie wiadomo. Jesteśmy naprawdę tak mocno zwarci i gotowi, można powiedzieć, do tych wyborów. Widzę duży entuzjazm i taką dużą mobilizację nie tylko w szeregach, ale... zapraszamy na nasze listy, bo o tym też chciałbym powiedzieć. Też tych wszystkich, którzy podzielają nasze wartości, którzy chcą wspólnie z nami bronić pozycji „małej ojczyzny”, umacniać ją, a nie centralizować państwo. To będzie ta fundamentalna linia podziału.

To jest bardzo podobne do tego, co mówi Platforma, Nowoczesna, o obronie samorządu przed centralizmem partii rządzącej...

To jest mianownik wspólny.

A nie dzwoni do pana czasami Grzegorz Schetyna albo Katarzyna Lubnauer i mówią – „panie przewodniczący, może pan jednak zmieni zdanie”?

Nie mamy problemu z kontaktami. Spotykamy się na posiedzeniach Sejmu i nigdy ani moje drzwi nie są zamknięte dla innych, tych, którzy mają podobne zdanie szczególnie na samorząd. I naprawdę, my idąc do tych wyborów, nie idziemy przeciwko komuś z opozycji. To nie są nasi przeciwnicy w tych wyborach. Naszym przeciwnikiem w tych wyborach jest PiS i z nim w żadne alianse nie wejdziemy, ani przed wyborami, ani po wyborach. Nie wejdziemy w koalicję z partią antysamorządową. Tutaj nie ma dwóch zdań. Oczywiście, tematyka, która będzie poruszana w kampanii wyborczej, będzie dotyczyła - i chciałbym żeby dotyczyła najbardziej – budowy żłobka, jak ma przebiegać droga, jak wybudować dom dla seniora – czyli te sprawy najważniejsze dla naszych mieszkańców, ale też te projekty ogólnopolskie. Dlatego „Emerytura bez podatku” – najważniejszy projekt i w żadną koalicję nie wejdziemy na poziomie krajowym, dopóki ten projekt nie zostanie zrealizowany i zagwarantowany.

Czyli Rada Naczelna, ogłoszenie projektu obywatelskiego „Emerytura bez podatku”...

Będą oczywiście jeszcze inne rzeczy. Będzie sprawa prawa wodnego, bulwersujących rzeczy, wniosek o odwołanie ministra Glińskiego... No nie mogę wszystkiego panu redaktorowi zdradzić, ale i tak powiedziałem bardzo dużo rzeczy. Ten wniosek jest już przygotowywany. Myślę, że nie będzie problemu z zebraniem podpisów, taką gwarancję otrzymałem.

W przypadku odwołania ministra Glińskiego, wicepremiera Glińskiego, chodzi o sprawę Fundacji Książąt Czartoryskich?

Pół miliarda złotych dzisiaj w Wielkim Księstwie Liechtensteinu, w kraju, w którym podatek od fundacji, które nie prowadzą działalności gospodarczej, to jest 1700 franków. Dwa takie kraje są na świecie – to jest Wielkie Księstwo Liechtenstein i Panama. To drugie źle się kojarzy z różnych afer, o których słyszeliśmy, więc wytransferowanie tych pieniędzy, nie konieczność wydania tych pieniędzy, to jest nasz główny zarzut. Czyli „Dama z łasiczką” – czy „Dama z gronostajem”, bo tych dwóch form się używa wobec tego wielkiego dzieła – jest dobrem narodowym. W tamtej kadencji Polskie Stronnictwo Ludowe wraz ze swoim wiceministrem Piotrem Żuchowskim, który był wiceministrem kultury, przygotowaliśmy, jako klub parlamentarny, ustawę, która wpisywała na listę skarbów dziedzictwa – taka lista miała na podstawie tej ustawy powstać – właśnie zabytki najważniejsze dla Polski. One nigdy nie mogły być sprzedane, nigdy nie mogły być wywiezione z Polski. Oczywiście, mogły być wypożyczane – to się zdarza niezależnie, kto jest właścicielem. Tę ustawę podpisał w efekcie pan prezydent Duda i naprawdę my zabezpieczyliśmy, że „Dama z łasiczką” zawsze będzie prezentowana w Polsce. Taka była zresztą intencja fundatorów Fundacji wiele, wiele lat temu.

Uważa pan, że te 500 milionów zostało wydane...

Kompletnie bez sensu

Ale bezprawnie?

Tego chcielibyśmy się dowiedzieć. Do tego będzie potrzebny pewnie nie tylko wniosek o odwołanie, ale bardzo poważna analiza tego, co się wydarzyło. Jeżeli w dwa dni dochodzi do podpisania porozumienia, a takie negocjacje to się prowadzi rok albo dwa lata, to pokazuje, jak to jest skomplikowana i trudna sprawa. I jak zostało – naszym zdaniem – popełnione wiele błędów przez pana premiera Glińskiego. My tej sprawy nie odpuścimy. 500 milionów złotych jest dzisiaj potrzebne na wiele, wiele innych przedsięwzięć.

Natomiast wracając jeszcze na chwilę do tej konwencji, tego weekendu, pewnie koledzy i koleżanki z opozycji też coś przygotują, ale pytanie, czy pan się zastanawiał – bo antycypuję jakoś te wystąpienia programowe, bo to ma być konwencja, z tego co się dowiadujemy, programowa, mają być nowe pomysły socjalne – czy myśli pan, że na tym etapie polityki, na kilkanaście miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, bo taki jest horyzont czasowy teraz, będzie miało to znaczenie? Czy jest coś, pana zdaniem, co PiS może zaprezentować, co ludzi szybko dotknie, ludzie to szybko odczują?

To musiałoby to być zrealizowane bardzo szybko. To nie mogłaby być tylko zapowiedź, ale też szybka realizacja i wdrożenie tego w życie. Oczywiście, ja zawsze byłem zwolennikiem merytorycznej debaty i przedstawiania swoich pomysłów programowych, więc od tego my rozpoczęliśmy w styczniu w Kraśniku, „Rzeczpospolita samorządowa”. Nie dziwię się więc, że każdy będzie dzisiaj też próbował przedstawić projekty nie tylko dotyczące spraw samorządu, ale spraw osób mieszkających w samorządach i żeby dojść do takiego rozpowszechnienia jakiegoś pomysłu, to dzisiaj, przy tym natłoku informacji, nie wystarczą dwa tygodnie, nie wystarczy jedna kampania, potrzebne są miesiące, jak nie lata.

Ja pamiętam 500 plus. O 500 plus PiS zaczął mówić właśnie w kampanii samorządowej, która była dużo, dużo wcześniej niż kampania prezydencka.

W 2014 roku.

Tak jest.

Czyli to co w sobotę PiS zaprezentuje, to może być skuteczne na kampanię już parlamentarną, albo nawet później?

Może tak być. Pytanie, czy to będzie dalej ten kierunek społeczny, socjalny, który był realizowany na początku. Później został zawieszony i były realizowane zmiany o charakterze ustrojowym, w wielu miejscach niezgodne z konstytucją, nie służące obywatelom. Ja wczoraj pytałem w debacie na temat nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym: co te ustawy, które po raz dziesiąty są zmieniane w Sejmie, jak one służą ludziom? Nie ma niższych kosztów sądowych, nie ma sędziów pokoju, nie ma ławników wybieranych w wyborach powszechnych, nie ma krótszych postępowań. Tu jest problem, że wszystkie te zmiany, dotyczące przeszłości, czyli degradacje, odbieranie emerytur – one są tą walką z duchami przeszłości i na niej się dzisiaj skupia PiS. A to – widać – nie przynosi efektów.

Do tych ustaw jeszcze przejdziemy, ale wracając na chwilę do tej konwencji: ja mam takie dziwne wrażenie deja vu, nie wiem oczywiście co będzie na tej konwencji zaprezentowane, chyba nikt do końca, oprócz najściślejszych władz Prawa i Sprawiedliwości i być może premiera Morawieckiego jeszcze tego nie wie, natomiast mam takie wrażenie... No bo tak: było expose premiera Morawieckiego w grudniu, później była rekonstrukcja rządu w styczniu i później w zasadzie przez dwa-trzy miesiące, aż do kwietnia, Prawo i Sprawiedliwość było w takim dryfie – ulegało tematom, które były zewnętrzne albo wewnętrznie wygenerowane: premie, albo ustawa o IPN, albo wiele innych rzeczy. Czy nie ma pan takiego wrażenia, że to już jest taka reakcja, jak kiedyś premier Tusk wygłaszał kolejne expose w Sejmie, to teraz PiS będzie ogłaszał nowe otwarcia? Nowe otwarcie, później będzie jeszcze nowe otwarcie jesienią i później jeszcze nowe otwarcie, a to już jest jakby jakiś limit został przekroczony.

Tu mamy podobne odczucia, panie redaktorze, że nowe otwarcie, które miało zmienić pozycję Polski na świecie, osłabiło pozycję Polski na świecie. Które miało być uspokojeniem nastrojów, że już koniec takich rewolucyjnych ustaw, teraz będziemy tylko mówić o gospodarce, o tych sprawach z „Planu Morawieckiego” – iluzorycznego, jak się okazuje, w wielu miejscach. Jeżeli to będzie nie poparte szybkimi działaniami, to oczywiście już kompletnie nic nie da. Prezes Kaczyński próbując zamknąć temat nagród tydzień temu, chciał zrobić przestrzeń pewnie do tego nowego otwarcia. Ale machina gdzieś się zacięła. Mogło się wydawać, że to jest perpetuum mobile. A jednak nie jest.

A to drugie moje wrażenie, pamiętam expose premier Kopacz, które było pełne takich niewielkich w sumie pomysłów, które miały też pociągnąć Platformę później w kampanii parlamentarnej. Teraz z natury budżetowej rzeczy, też się wydaje, że premier Morawiecki ma ograniczone pole manewru. I czy nie jest też tak, że znowu jakieś niewielkie, realne pomysły, nie na miarę 500 plus, bo to niemożliwe praktycznie, i znowu będzie takie dreptanie bardziej w miejscu?

Myślę, że wtedy i tak mieliśmy większe pole manewru, bo byliśmy przed ustanowieniem budżetu na rok 2015. Ja pamiętam, wtedy sam proponowałem ustawę tysiąc złotych dla każdej rodziny, która przeszła, Domy Senior, Wigor, zmiany w funkcjonowaniu i finansowaniu żłobków... wiele tych rzeczy po prostu było, które zrobiliśmy, ale oczywiście: ta perspektywa finansowa, pomimo tych hurraoptymistycznych czasem, napinania nawet muskułów czasem ile to już jest pieniędzy i jaki jest niski deficyt itd., pewnie nie będzie już takiego dużego programu, jako 500 plus. I wszystko będzie już z tym zestawiane. Ja jestem ciekawy, czy będzie jakakolwiek oferta dla tych, którzy przez dwa i pół roku byli pomijani. Mówię o osobach w dostojnym wieku, seniorach. My co pół roku składamy projekt dotyczący tych osób. I był systematycznie odrzucany. Zobaczymy, jak będzie teraz.

Wracając do tych ustaw sądowych, o których pan mówił, pamiętam, mówił pan wczoraj, że PiS próbuje mydlić oczy...

Bo to jest ściema taka.

...i pytanie czy Bruksela na to pójdzie pana zdaniem, mówiąc kolokwialnie?

Jakbyśmy przeczytali pierwsze zdanie uzasadnienia: wszystko, co do tej pory zrobiliśmy było piękne, wspaniałe i zgodne z prawem – i z prawem polskim, i z prawem europejskim - to są takie tylko techniczne poprawki, można powiedzieć. Tak jak jest raport techniczny, teraz są techniczne poprawki. To jest wszystko takie... To tak, jak Biała Księga – nikt w nią nie uwierzył. Nie sądzę, żeby to pomogło. Bo to nie jest autentyczne. To nie wynika z potrzeby dojścia do porozumienia, z potrzeby dokonania zmian, służących naszym rodakom, tylko takiego kamuflażu, który „a, teraz ta ustawa może nie jest do końca zgodna z konstytucją, może nie jest dobra, ale może jest troszkę ładniejsza”. To opakowanie będzie zdarte.

Z drugiej strony słuchałem też wczoraj Fransa Timmermansa na konferencji prasowej. On był taki dosyć optymistyczny. Mówił, że liczy na szybkie działania w najbliższej przyszłości polskiego Sejmu i zastanawiam się po prostu, czy to nie jest tak, że opozycja za chwilę będzie miała wrażenie, że Bruksela po prostu zostawiła ją na...

Powiem szczerze, że ja nigdy ani nie odwoływałem się do Brukseli, ani na Brukselę nie liczę. To nie o to chodzi w tym sporze, który toczymy,w sporze politycznym, żeby tutaj nam ktoś z Brukseli pomagał.

Ja mam takie wrażenie, jeśli chodzi o...

To ja nie mam. To OK, to może inne partie tak liczą. Żadna sankcja na Polskę. Nie możemy dopuścić do żadnych sankcji, bo za grzechy rządu PiS nie mogą zapłacić Polacy.

No tak, czyli na przykład załóżmy, że rzeczywiście artykuł 7 (Traktatu o UE) zostanie cofnięty, co pan wtedy powie?

Ja się ucieszę. Bo nie jest dobrze dla Polski... Znaczy jeżeli polska sytuacja wobec innych krajów Unii Europejskiej, pozycja Polski na arenie europejskiej będzie lepsza, będę się zawsze z tego cieszył, niezależnie, jaki jest rząd. Bo taka jest polska racja stanu. Ale też muszę mówić jasno i prawdziwie w polskim Sejmie, że nie można udawać, że się chce coś naprawić, jak się tego nie chce naprawić i robi się to tylko i wyłącznie z powodów no właśnie takich marketingowych, żeby tutaj roztaczać wizję, jakie to my zmiany nie dokonujemy. Jeżeli by chcieli realnej rozmowy o zmianach w sądownictwie, to powiedzieliby: „jakie propozycje ma jedna partia? Jakie propozycje ma druga partia? My byśmy chcieli to, to przyjąć, my proponujemy to”. My chcemy np. niższych kosztów sądowych, udziału powszechnego ławników, sędziów pokoju - którzy nie są naszym pomysłem, to pomysł Kukiz’15, ale nam się bardzo podoba - i chcemy krótszych postępowań, no bo to jest sprawa dla polskiego wymiaru sprawiedliwości najważniejsza.

Jeśli chodzi o Brukselę, to nie sposób pominąć jednego obecnego mieszkańca Brukseli, rezydenta, Donalda Tuska, który mieszka w Brukseli, to...

Myśli o Polsce.

Myśli o Polsce, ostatni wywiad dla TVN24, powiedział, że nie wybiera się na polityczną emeryturę, to z jednej strony, mówi, że zależnie od sytuacji, ma nadzieję, że nie będzie potrzebna „akcja ratunkowa”. Jak pan to odebrał? Czy Donald Tusk wróci do Polski, na białym koniu?

Co planuje Donald Tusk, to wie tylko Donald Tusk tak naprawdę. I wszystkie te spekulacje, które często słyszę, tutaj budowanie jakiegoś nowego obozu politycznego, startu na prezydenta... Myślę, że to jest jeszcze daleko, daleko przed decyzją, którą były premier, obecny przewodniczący Rady (Europejskiej) będzie podejmował. To, że się nie wybiera na emeryturę polityczną, to mnie kompletnie nie dziwi. Długość życia dużo dłuższa dzisiaj w Polsce. Ta aktywność zawodowa też utrzymuje w dobrej kondycji w wielu wypadkach...

Premier Tusk mówi, że jeżeli chodzi o swoją kondycję, trzy razy w tygodniu biega po 10 kilometrów.

To mu zazdroszczę tego. To mu zazdroszczę, bo to na pewno warto naśladować. To mnie kompletnie nie dziwi, że się nie wybiera na emeryturę polityczną, więc nie jestem zaskoczony, ale też nie uważam, że oczekiwanie części osób na premiera Tuska jako na takiego rycerza na białym koniu, jest najlepszą drogą. Trzeba brać sprawy w swoje ręce. I to moim zdaniem młode pokolenie, chciałbym powiedzieć „nasze” pokolenie, bo pokolenie 30-40 latków, powinno decydować o przyszłości Polski.

To też pisze Rafał Matyja w nowej książce, która wywołała dużo dyskusji, „Wyjście awaryjne”. I tak się zastanawiam, w kontekście tej książki, on w skrócie mówi, że potrzebne jest wyjście poza Platformę i PiS...

To w stu procentach się zgadzam.

Ale z drugiej strony, tak mam wrażenie, że gdyby premier Tusk wrócił do Polski i wystartował np. na prezydenta, to będzie powrót z jeszcze większą intensywnością, już nawet nie do trzeciej potęgi, tylko do dziesiątej potęgi, do tego sporu z jeszcze 2005 roku. To będzie taka powtórka wyborów sprzed już wtedy 13 lat, wyborów, w których Donald Tusk przegrał ze śp. Lechem Kaczyńskim.

Tylko najpierw mamy wybory samorządowe, które już są papierkiem lakmusowym tego, co się wydarzy pewnie w roku następnym, czyli wybory parlamentarne, które wyprzedzają wybory prezydenckie. I one namalują pejzaż. Naprawdę, trzeba brać sprawy w swoje ręce i jest potrzebna – ja też się zgadzam – szeroka siła o charakterze społecznym, która będzie pomiędzy PiS-em i Platformą, która będzie autentycznym centrum. Ja uważam, że ona nawet powinna być szersza, niż tylko jedna formacja polityczna.

Michał Kolanko: #RZECZoPOLITYCE, Michał Kolanko, moim gościem jest Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry.

Władysław Kosiniak-Kamysz: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują zdecydowanego faworyta
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Koniec kampanii po ostrej walce w miastach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony