Korespondencja z Nowego Jorku
Na wiecach Donalda Trumpa robi się coraz bardziej gorąco. W piątek w kampusie jednej z uczelni w Chicago, gdzie miał przemawiać, doszło do starcia jego zwolenników i przeciwników. Z uwagi na bezpieczeństwo tysięcy uczestników wiec odwołano.
Pikiety przeciwko Trumpowi odbywają się w całym kraju, niemalże przed każdym jego wystąpieniem. Ochrona coraz skrzętniej bada uczestników, zanim wejdą na salę, a mimo to coraz częściej ze spotkań z wyborcami siłą wyprowadzani są niesubordynowani uczestnicy.
– Będziemy aresztować takie osoby – groził Trump podczas sobotniego spotkania w Kansas City w Missouri, gdzie co chwila ktoś mu przeszkadzał, a wcześniej – w Dayton w Ohio – jeden z uczestników wiecu próbował wedrzeć się na scenę. – Złożę skargi na zachowanie tych ludzi. Zostanie to zarejestrowane jako konflikt z prawem. Będą musieli tłumaczyć swym rodzicom, że z tego powodu nie będą mogli znaleźć pracy – grzmiał w swym stylu Trump w Kansas.
Nadzieje republikanów
Już w piątkowym starciu zwolenników z przeciwnikami Trumpa jego rywale – senator Rubio, senator Cruz i gubernator Kasich – potępili sprawców zamieszek , ale stwierdzili, że sam Trump był winny temu, co się stało, bo swoimi poglądami „otwarcie zachęca do przemocy". Tegoroczne prawybory określane są jako jedne z najbardziej nieprzewidywalnych, nie wiadomo zatem, jak te protesty wpłyną na popularność Donalda Trumpa i jego powodzenie w prawyborach.