Bartkiewicz: Gambit PiS: Europa za żelazny elektorat

„Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie/Ja z synowcem na czele, i - jakoś to będzie!” - Adam Mickiewicz już niemal 200 lat temu dobrze opisał szarżę rządu PiS na stanowisko szefa Rady Europejskiej.

Aktualizacja: 09.03.2017 16:48 Publikacja: 09.03.2017 16:42

Bartkiewicz: Gambit PiS: Europa za żelazny elektorat

Foto: AFP

Tak dziwacznej zagrywki dyplomatycznej Europa chyba jeszcze nie widziała. Nie chodzi już o to, że Jacek Saryusz-Wolski nigdy nie był prezydentem, ani premierem - w porządku, możemy chcieć wprowadzać nową jakość w skostniałe struktury Unii. Nie chodzi też o to, że - niczym w pokerze - Polska zalicytowała wysoko w najmniej spodziewanym momencie (choć dyplomacja, a zwłaszcza dyplomacja w ramach Unii Europejskiej, przypomina raczej partię szachów). Chodzi o to, że Polska ruszyła do dyplomatycznego ataku zupełnie nie dbając o to, czy ktokolwiek ruszy za nią. Nie ruszył nawet Viktor Orban - że o Grupie Wyszehradzkiej, czy o Międzymorzu, które mieliśmy budować, przez grzeczność nie wspomnę.

Czy po takim zagraniu będzie nam łatwiej, czy trudniej budować koalicje w Unii? To pytanie czysto retoryczne. Trudno spodziewać się, by przywódcy jakiegokolwiek kraju chcieli wdawać się w rozgrywkę z Polakami u boku, skoro firmujący operację Saryusz-Wolski szef MSZ otwarcie mówił, że nie dba o to kto popiera jego kandydata. A potem, w dniu szczytu, zdziwił się, że rywala kandydata PiS-u jednoznacznie poparła Merkel - ta sama Merkel, której kandydatem - jak przekonuje PiS - Tusk był, jest i będzie. Skoro takie rzeczy dziwią polską dyplomację, to - metodą dedukcji - można dojść do wniosku, że może ona sobie nie poradzić z bardziej skomplikowanymi konceptami. A więc lepiej trzymać się od niej z dala.

 

Czy rząd PiS osłabił pozycję Tuska w Europie? Wydaje się, że wręcz przeciwnie. Być może, gdyby nie nieoczekiwany szantaż Warszawy, Rada Europejska nie podjęłaby tej decyzji aż tak błyskawicznie. A poprzedzające ją dni nie byłyby festiwalem zapewnień o poparciu dla Tuska płynących od Madrytu po Berlin. A brak poparcia rządu, który przeprowadził opisaną wyżej operację „Saryusz-Wolski”, w oczach wielu członków UE jest zapewne atutem nowego szefa RE.

 

Po co więc to wszystko? Niestety wiele wskazuje, że po to, aby w kraju móc opowiadać o prawdziwie suwerennej polityce, jaką wreszcie prowadzi polski rząd. Aby przypomnieć wiernym wyborcom, jak zły jest Tusk (choćby słynnym już internetowym spotem). Żeby jeszcze bardziej zewrzeć szeregi w marszu, który - jak 10. dnia każdego miesiąca mówi prezes PiS - wciąż trwa. Jednym słowem polityka zagraniczna stała się narzędziem polityki wewnętrznej.

A najbardziej niepokojące jest to, że w oczach polityków PiS bilans całej tej operacji może wydawać się korzystny, bo przy urnach ważniejszy od Unii Europejskiej, Angeli Merkel czy Grupy Wyszehradzkiej jest przecież żelazny elektorat.

Tak dziwacznej zagrywki dyplomatycznej Europa chyba jeszcze nie widziała. Nie chodzi już o to, że Jacek Saryusz-Wolski nigdy nie był prezydentem, ani premierem - w porządku, możemy chcieć wprowadzać nową jakość w skostniałe struktury Unii. Nie chodzi też o to, że - niczym w pokerze - Polska zalicytowała wysoko w najmniej spodziewanym momencie (choć dyplomacja, a zwłaszcza dyplomacja w ramach Unii Europejskiej, przypomina raczej partię szachów). Chodzi o to, że Polska ruszyła do dyplomatycznego ataku zupełnie nie dbając o to, czy ktokolwiek ruszy za nią. Nie ruszył nawet Viktor Orban - że o Grupie Wyszehradzkiej, czy o Międzymorzu, które mieliśmy budować, przez grzeczność nie wspomnę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?