Ofensywa sił rządowych na wschodnią część miasta jest w toku. Poprzedzały ją intensywne bombardowania z powietrza przez rosyjskie lotnictwo oraz artyleryjski ostrzał przez wojska Baszara Asada. W środę siły rządowe kontynuowały natarcie ze wschodu w okolicach cytadeli. Walki toczyły się także na północy w rejonie opuszczonego obozu dla uchodźców. W oblężonych dzielnicach koczuje wśród ruin około 250 tys. mieszkańców. W ostatnich dniach zginęło co najmniej 200 osób. Brak zaopatrzenia i głód, nie ma miejsca dla rannych w szpitalach, na które nierzadko spadają bomby. Brak lekarzy, lekarstw i sprzętu medycznego.
Świat przygląda się tragedii, potępiając barbarzyńską strategię Rosji. Moskwa zaprzecza, oskarżając USA i państwa zachodnie o prowokację. W rosyjskiej telewizji publicznej dawno już nie było tylu inwektyw pod adresem USA jak obecnie. Udowadnia się, że zbrodniczy atak na konwój z pomocą humanitarną zdążający do Aleppo miał być zaplanowaną operacją amerykańskich służb, aby zrzucić winę na Moskwę.
– To, co się stało, trudno nazwać inaczej jak klęską amerykańskiej dyplomacji. USA pokazały, że są papierowym tygrysem – ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Gunter Mulack, szef Instytutu Orientalnego w Berlinie i były ambasador Niemiec w Syrii. Jego zdaniem Rosjanie oszukali Amerykanów w czasie wielomiesięcznych negocjacji zakończonych podpisaniem w Genewie zawieszenia broni, które weszło w życie 12 września tego roku. Za rozejmem opowiedział się Damaszek oraz Teheran wspierający reżim Asada.
Miał trwać tydzień, po czym miały się rozpocząć negocjacje na temat porozumienia pokojowego. Wszystko zmieniło pomyłkowe, jak twierdzą Amerykanie, bombardowanie sił Asada 18 września przez samoloty USA i ich sojuszników. Zginęło kilkudziesięciu żołnierzy stacjonujących niedaleko od pozycji dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego, którzy mieli być celem ataku. Trzy dni później bomby spadły na konwój z pomocą humanitarną, zabijając kilkanaście osób. – To zapewne celowy atak – ocenił Ban Ki-moon, sekretarz generalny ONZ, na sesji w Nowym Jorku. Wtedy Damaszek powiadomił, że zrywa zawieszenie broni.
– Nie ulega wątpliwości, że Rosjanie wykorzystali amerykański nalot na wojsko Asada jako idealny pretekst do zerwania porozumienia o zawieszeniu broni – twierdzi Gunter Mulack.