Szef rosyjskiego MSZ powiedział na konferencji prasowej, że eksperci z jego kraju przeprowadzili badania miejsca, gdzie miał być przeprowadzony atak chemiczny. Ich zdanie nie ma żadnych śladów świadczących o użyciu chemikaliów.
Inne doniesienia w tej sprawie przedstawiła dziś strona amerykańska. Czytaj więcej
- Moskwa ma niepodważalne informacje, że jest to kolejna fabrykacja - powiedział Siergiej Ławrow. - Agencje wywiadowcze państwa, które teraz dąży do kierowania kampanią rusofobiczną, były w to zaangażowane - dodał.
Szef rosyjskiej dyplomacji nie wskazał konkretnie żadnego kraju, jednak zasugerował, że z atakiem związek maja Stany Zjednoczone, Wielka Brytania lub Francja.
Łowrow ostrzegł także, że nawet najmniejszy błąd w Syrii może doprowadzić do kolejnej fali migracyjnej w Europie.