Przypominamy rozmowy "Rzeczpospolitej" z kandydatami w wyborach prezydenckich we Francji
Francja stała się chorym człowiekiem Europy?
François Fillon: Aż tak daleko bym się nie posunął. Ale z pewnością Francja jest dziś w takiej kondycji gospodarczej, która nie odpowiada ani jej roli w historii, ani znaczeniu demograficznemu, ani atutom, jakimi dysponuje w Unii. Dopóki kraj nie zostanie zreformowany, nie uzdrowi finansów publicznych, dopóki nie przywróci większej wolności przedsiębiorcom, będzie słabym podbrzuszem Europy.
Był pan przez pięć lat premierem Francji. Dlaczego nie przeprowadził pan tych zmian?
Po przejęciu władzy w 2007 r. rozpoczęliśmy wdrażanie bardzo ambitnych reform. Obaliliśmy monopol nauczania przez uniwersytety, zainicjowaliśmy daleko idącą przebudowę finansów, poluzowaliśmy regulacje prawa pracy, w szczególności gdy idzie o ograniczenie czasu pracy do 35 godzin tygodniowo. Tyle że po sześciu miesiącach zderzyliśmy się z bardzo poważnym kryzysem finansowym, który zresztą omal nie pogrążył Francji i kilku innych krajów europejskich. Musieliśmy poświęcić dużo czasu i dużo energii, aby z nim walczyć. Ale muszę przyznać, że kiedy kryzys się uspokoił, nie odzyskaliśmy determinacji, aby kontynuować reformy. Dziś staram się wyciągać wnioski z tego częściowego sukcesu albo częściowej porażki, aby stworzyć projekt radykalnej zmiany.