Zmiany nazw Rada Warszawy miała dokonać do 2 września. Nakazywała to ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego.

– Duża część mazowieckich samorządów wywiązała się z obowiązków, które nałożyła na nie ustawa. Część samorządów scedowała ten obowiązek na wojewodę. W tych wszystkich przypadkach nie zawaham się skorzystać z ustawowych uprawnień. Samorząd warszawski miał rok na nadanie nowych nazw i nie zrealizował zadania określonego w ustawie dekomunizacyjnej – tłumaczy wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, który w odniesieniu do Warszawy wydał 47 zarządzeń zastępczych, nadając ulicom nowe nazwy.

Większość nowych patronów kojarzona jest z PiS. I tak: al. Armii Ludowej będzie teraz nosiła nazwę Lecha Kaczyńskiego, Antoniego Kacpury – Stefana Melaka, ul. Teodora Duracza została zmieniona na ul. Zbigniewa Romaszewskiego, Heleny Kozłowskiej – na ul. Grażyny Gęsickiej, posłanki PiS, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, a ul. Jana Szałka na ul. Olgi Johann, warszawskiej radnej PiS. W tym ostatnim przypadku zostały złamane zasady nazewnicze ustalone przez Radę Warszawy. Mówią one, że od patronem ulicy czy obiektu miejskiego można zostać najwcześniej pięć lat po śmierci. Radna zmarła kilka miesięcy temu.

Rządząca Warszawą Platforma Obywatelska zamierza skierować zarządzenia wojewody do sądu. Czy zmieni nazwy ulic jeszcze raz? – Raczej nie, bo każda zmiana to kłopot dla mieszkańców – mówi wiceprzewodnicząca Komisji Nazewnictwa Miejskiego Rady Warszawy Aleksandra Sheybal-Rostek. – Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.