Tomański: Zabić drozdowatego

Przed dwoma dniami na europejskiej stronie Newsweeka pojawił się tekst zachęcający do pozbycia się Twittera.

Publikacja: 12.01.2017 23:35

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Jego tytuł nie pozostawia wątpliwości. W "Kill Twitter" nie chodzi o zmniejszenie zasięgu serwisu czy zmianę jego modelu biznesowego. Według autora tekstu Twitter powinien zniknąć, ponieważ zaczyna poważnie szkodzić swoim odbiorcom.

Czasy przekręcania faktów i polaryzowania rzeczywistości nadają się idealnie do takiego manifestu. Twitter w rękach Donalda Trumpa budzi niepewność (graniczącą ze strachem) odnośnie konsekwentnego prowadzenia polityki światowego mocarstwa. Kolejne 140 znaków później swiat może nie być już tak łatwy do opanowania jak wcześniej. Komentarze w społeczności produkuje się bezboleśnie i bez oglądania się na hejterów. W końcu nie wszystkim muszą się podobać, mamy demokrację, mogę mówić, co myślę.

Jednak Newsweek zwraca uwagę, że w przypadku Trumpa Twitter stał się czymś więcej. Prezydent-elekt nie korzystał z innych mediów internetowych. Bez Twittera byłby odrobinę jak bez wirtualnej ręki. Sam Rudy Giuliani twierdził podczas wizyty w Polsce, że dzięki znakomitej strategii wykorzystania społeczności sztab Trumpa za ułamek budżetu Hillary Clinton był w stanie osiągnąć znacznie więcej. I przekazywać informacje bezpośrednio od siebie.

Po co zatem pozbywać się narzędzia, które w bardziej sprawnych rękach przynosi korzyści? Nikt nie wyrzuca młotka do śmieci, po tym jak trafi się nim w palec. Tweet przyspiesza obieg informacji, ale śledząc kanały-które-sledzić-wypada nie stajemy się nagle dziennikarzami newsowymi, którzy tworzą coś nowego. Co najwyżej głowa robi nam się bardziej kwadratowa od nadążania za coraz większą ilością danych. Brakuje refleksji, analizy i zrozumienia tego, co się dzieje.

Co więcej Twitter oraz pozostałe serwisy polegają na tym, że tworzą mini światy. Zwolennicy Trumpa czytają wiadomości od innych jego fanów. Demokraci śledzą siebie nawzajem. Stronnictwa oddalają się od siebie, podziały pogłębiają, osoby chcące tłumaczyć i zbliżać mają większą szansę na stanie się mniejszym lub większym pośmiewiskiem niż na przybliżenie porozumienia ponad podziałami. Wirtualne życie pozostawia więcej fermentu niż korzyści. Choć mało kto spodziewał się takich jego konsekwencji.

Newsweek zachęca nawet do tego, by jakiś bogacz wykupił Twittera i jak najszybciej go zamknął. Przecież jednak zawsze znajdzie się inny serwis, który wypełni taką pustkę, kilka wystarczająco popularnych jest i tak w użyciu. Strzelanie do Twittera niczego nie zmieni.

Logo serwisu od pewnego czasu stanowi niebieski ptaszek kojarzący się na pierwszy rzut oka z kolibrem. Według Twittera to błękitnik górski z rodziny drozdowatych. Newsweekowy "Kill Twitter" może być nową, społecznościową wersją powieści "Zabić drozda" Harper Lee. Jednak oryginalny tytuł zawiera w sobie nazwę "mockingbird", dokładnie "przedrzeźniacza północnego". Z rodziny przedrzeźniaczy. Zawsze mogłoby być jednak jeszcze trudniej. Niemiecki przekład w tytule umieszcza słowika, Czesi nie przejmują się gatunkiem tylko tłumaczą "Jak zabić ptaszka", Japończycy znają książkę jako "Opowieść z Alabamy", a Włosi mówią o "Ciemności za płotem".

Róża pozostaje różą i pod inną nazwą także by pachniało. Zabicie Twittera powinno bardziej kojarzyć się z powieścią Lee zgodnie z zamierzeniem autorki. Drozd, ptaszek czy słowik miał symbolizować niewinność, której nigdy nie powinno się pozbywać. Twitter pozostaje jedynie narzędziem. Od nas zależy, czy walniemy się nim w palec.

Jego tytuł nie pozostawia wątpliwości. W "Kill Twitter" nie chodzi o zmniejszenie zasięgu serwisu czy zmianę jego modelu biznesowego. Według autora tekstu Twitter powinien zniknąć, ponieważ zaczyna poważnie szkodzić swoim odbiorcom.

Czasy przekręcania faktów i polaryzowania rzeczywistości nadają się idealnie do takiego manifestu. Twitter w rękach Donalda Trumpa budzi niepewność (graniczącą ze strachem) odnośnie konsekwentnego prowadzenia polityki światowego mocarstwa. Kolejne 140 znaków później swiat może nie być już tak łatwy do opanowania jak wcześniej. Komentarze w społeczności produkuje się bezboleśnie i bez oglądania się na hejterów. W końcu nie wszystkim muszą się podobać, mamy demokrację, mogę mówić, co myślę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe