Projekt ustawy o jawności życia publicznego wywołał wiele kontrowersji. Przeciwko projektowi protestowały organizacje pozarządowe wskazując, że "publikowanie w internecie oświadczeń o stanie majątkowym kilkuset tysięcy osób, które ani nie są wybierane w wyborach, ani nie odpowiadają realnie za podejmowanie ważnych z perspektywy obywateli decyzji, jest zbyt daleko idącą, nieproporcjonalną do celu i niekonieczną ingerencją w prywatność".

Według ostatniego opublikowanego projektu (z 8 stycznia) szczegółowa lustracja majątkowa miała objąć od 1 marca 2018 151 grup zawodowych, w tym część lustracją jawną – gdyż oświadczenia lustracyjne miały być dostępne w Biuletynach Informacji Publicznej. Zgodnie z tym projektem oświadczenia jawne mieliby składać nie tylko najwyżsi urzędnicy w państwie, ale także sędziowie, kierownicy samorządowych instytucji (takich jak np. domy pomocy społecznej, szkoły, biblioteki, cmentarzy, targowisk itd. ), oraz dyrektorzy wojewódzkich inspektoratów, specjalistycznych urzędów administracji, kuratorzy .

Jak ujawnił w środę portal Onet, osoby pełniące niższe funkcje i piastujące niższe stanowiska będą składały oświadczenia dostępne tylko służbom odpowiedzialnym za kontrolę oświadczeń majątkowych, w tym CBA oraz przełożonym. Niejawne pozostaną majątki niemal wszystkich funkcjonariuszy służb: ABW, CBA, SKW, AW, a także policji, straży granicznej czy straży pożarnej. Wyłączeni z jawności zostali także szefowie służb specjalnych - podaje portal.

– Projektodawca przyjął argumenty niektórych opiniodawców, że większa część oświadczeń majątkowych powinna pozostać niedostępna dla opinii publicznej – oświadczył 21 lutego rzecznik koordynatora do spraw służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Tę zapowiedź wycofania się rządu z planów szerokiej jawnej lustracji majątkowej obywateli z zadowoleniem przyjął Rzecznik Praw Obywatelskich.