W wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów zamieszczono informację o nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej. Przewiduje ona zwolnienie wszystkich osób, które miały coś wspólnego z organami bezpieki PRL. Ale nie tylko. Planuje się wprowadzenie sześciomiesięcznego okresu przejściowego, w którym dokonany zostanie przegląd kadr służby zagranicznej. Wybranym zostaną zaproponowane nowe warunki pracy i płacy. Umowy pozostałych zostaną rozwiązane z mocy prawa.
– Przegląd kadr nie jest przecież niczym nowym. Spójrzmy chociażby na Stany Zjednoczone. A po 1989 roku taki gruntowny przegląd w Polsce nie został dokonany – mówi poseł Przemysław Czarnecki, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Może objąć wszystkich
Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje, że nowelizacja ma dotyczyć osób będących członkami służby zagranicznej zatrudnionych w ministerstwie i w placówkach zagranicznych. Czy wszystkich? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, to kwestia sporna. W najszerszej wersji przegląd obejmie wszystkich, łącznie z osobami mającymi stopień dyplomatyczny, a więc i amabasadorów, radców, sekretarzy, attaché, ale też zwykłych urzędników.
Późna weryfikacja
Dyplomaci krytycznie podchodzą do zapowiadanych zmian.
– Rzeczywiście kiedyś służby dyplomatyczne blisko współpracowały ze służbami specjalnymi, ale to spóźniona lustracja. Weryfikacja dokonywana po 27 latach ma znamiona czystki politycznej. Część pracowników MSZ zostanie zwolniona, choć byli doświadczonymi dyplomatami – mówi prof. Dariusz Rosati. I dodaje, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Przecież ktoś, kto pełnił funkcje wywiadowcze na rzecz swojego państwa, nie szpiegował opozycji czy innych pracowników ambasady, a po 1989 r. pracował na rzecz wolnej Polski, nie powinien być teraz wyrzucany z pracy. Te osoby zostały już zweryfikowane.