Brexit i polski rachunek

Za zatrzymanie Wielkiej Brytanii najwięcej zapłacą Polacy, i to nie tylko ci pracujący na Wyspach.

Aktualizacja: 22.02.2016 06:03 Publikacja: 21.02.2016 18:07

Brytyjski premier David Cameron zachwalał porozumienie: – Nigdy nie będziemy częścią europejskiego s

Brytyjski premier David Cameron zachwalał porozumienie: – Nigdy nie będziemy częścią europejskiego superpaństwa.

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

Premier David Cameron zwołał w sobotę nadzwyczajne posiedzenie rządu i ogłosił, że referendum w sprawie przyszłości jego kraju w UE odbędzie się 23 czerwca. Społeczeństwo zdecyduje, czy chce żyć poza Unią, czy też kontynuować członkostwo na nowych zasadach uzgodnionych po wielogodzinnych negocjacjach w ostatni piątek w nocy w Brukseli.

Cameron uznał, że osiągnął wszystko, czego chciał. – Nigdy nie będziemy częścią europejskiego superpaństwa, będą restrykcje w wypłacie zasiłków, stale pozostaniemy poza strefą euro – streszczał brytyjski premier wyniki negocjacji. Jeśli Brytyjczycy w referendum powiedzą „tak", to Bruksela przedstawi szczegółowe rozporządzenia wprowadzające w życie ustalenia szczytu. Jeśli decyzja będzie brzmiała „nie", oferta straci swoją aktualność i kolejnych negocjacji nie będzie. Wielka Brytania rozpocznie wtedy rozmowy o wychodzeniu z UE.

W wąskim gronie

Z porozumienia zadowoleni byli też przywódcy pozostałych 27 państw członkowskich. Bo tak naprawdę w dobie wielkich kryzysów toczących Europę (problemy strefy euro, zalew uchodźców) ostatnia rzecz, której Unia potrzebuje, to rozwód z Wielką Brytanią. Dlatego przywódcy gotowi byli spędzić w Brukseli ponad 30 godzin na negocjowaniu szczegółów, które dla większości nie miały żadnego znaczenia.

Prawie cały piątek poświęcono wyłącznie na rozwiązanie problemu polskiego, czyli jak wypłacać zasiłki na dzieci mieszkające w naszym kraju, których rodzice pracują w innych państwach UE. – Dominowały irytacja i zmęczenie. Inni nie rozumieli, o co nam chodzi – mówił potem polski negocjator Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich.

Przez wiele godzin powtarzano spotkania w tym samym gronie. Ze strony unijnych instytucji byli obecni przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Po drugiej stronie najczęściej oczywiście David Cameron, a oprócz niego Beata Szydło, François Hollande, Bohuslav Sobotka (jako rotacyjny lider Grupy Wyszehradzkiej), premier Belgii Charles Michel i sporadycznie kilku innych.

Reszta, niezainteresowana szczegółami, oglądała w pokojach delegacji narodowych stare francuskie komedie z Louis de Funesem, spacerowała po okolicy (hiszpański premier Mariano Rajoy), jadła frytki w pobliskiej legendarnej smażalni Maison Antoine (niemiecka kanclerz Angela Merkel) czy występowała w długich wywiadach na żywo w narodowych mediach (francuski prezydent François Hollande dla France Inter).

W tym czasie kolejne ustalenia ze spotkań politycznych z zainteresowanymi były na bieżąco dostarczane do tzw. pokoju wojennego, czyli miejsca, gdzie przebywali prawnicy lingwiści Rady Europejskiej, których zadaniem jest pilnowanie, żeby ustalenia przywódców były zgodne z traktatami.

W tym samym pomieszczeniu siedzieli z nimi tzw. antici, czyli doradcy ambasadorów państw UE, którzy z kolei dbają, żeby uzgodnienia w węższym gronie były do zaakceptowania dla wszystkich. To dzięki tej metodzie męczącej szczegółowej kontroli Donald Tusk po serii spotkań politycznych mógł w piątek późnym wieczorem przedstawić kompromisowy projekt porozumienia. I choć na kolacji, która rozpoczęła się tuż przed godz. 22, każdy przywódca widział ostateczny tekst po raz pierwszy, to już pół godziny później była jednomyślna zgoda na jego przyjęcie.

Minimalizowanie strat

Od początku było wiadomo, że najwięcej za uniknięcie Brexitu zapłaci Polska. Bo to przede wszystkim niechęć do zbyt widocznej obecności imigrantów z innych krajów UE na brytyjskim rynku pracy zapoczątkowała debatę na temat wychodzenia z Unii. A to Polaków jest w tym gronie najwięcej – legalnie pracuje na Wyspach 800 tys. naszych rodaków.

Prawdą jest, jak argumentowała premier Beata Szydło, że ustępstwa wobec Brytyjczyków są, w ujęciu bezwzględnym, zawsze dla Polski korzystniejsze niż Brexit, oznaczający brak jakichkolwiek gwarancji prawnych dla pracowników z innych państw UE. Ale też jakiekolwiek ustępstwa wobec Londynu są mniej korzystne niż obecna sytuacja. Celem negocjacyjnym rządu było więc minimalizowanie strat.

Główny postulat dotyczył ograniczenia w stosowaniu tzw. hamulca bezpieczeństwa, czyli możliwości zablokowania dostępu imigrantów do in-work benefits, będących specyficznie brytyjskimi nieskładkowymi dodatkami do niskiego wynagrodzenia. Londyn będzie mógł je zawieszać na cztery lata dla nowo przybyłych imigrantów, a mechanizm może stosować przez siedem lat. Polska jeszcze przed szczytem zyskała pewność, że będzie on stosowany tylko wobec nowo przybywających i ograniczony w czasie.

Polskie dzieci

Drugim ważnym postulatem było indeksowanie zasiłków na dzieci. Wielka Brytania często narzekała, że mieszkające w Polsce dzieci Polaków pracujących na Wyspach korzystają z wysokich brytyjskich zasiłków. Dostała możliwość ich indeksowania do warunków w kraju pobytu dziecka. Wzięte mają być pod uwagę zarówno koszty życia w danym kraju (co jest mało korzystne dla Polaków), jak i wysokość świadczeń na dzieci.

To drugie kryterium udało się wpisać po wielogodzinnych negocjacjach i właśnie ono może ograniczyć szkody. Bo w Polsce po wprowadzeniu programu 500+ zasiłek na dzieci jest relatywnie bardzo wysoki.

Jak dokładnie zostanie skonstruowany mechanizm indeksacji, jeszcze się okaże. Ale najważniejsza zła wiadomość jest taka, że nie będzie on ograniczony do Wielkiej Brytanii. O to Polska nawet się nie spierała, bo przyjęła argument prawny, że nie można dać Brytyjczykom wyłączności na dyskryminację w tej dziedzinie. Z tej opcji mogą więc skorzystać inni. Najwięcej mieszkających w Polsce dzieci Polaków pracujących w innych krajach UE dostaje zasiłki z Niemiec (44 tys.), Wielkiej Brytanii (22 tys.) i Holandii (16 tys.).

Angela Merkel już uznała, że mechanizm jest atrakcyjny. – Trzeba się będzie przyjrzeć, jak dopasować wysokość zasiłków na dzieci imigrantów do poziomu kosztów utrzymania w krajach ich pochodzenia. Wyobrażam sobie, że Niemcy też będą mogły skorzystać (z tego uzgodnienia) – stwierdziła niemiecka kanclerz w wypowiedzi cytowanej przez agencję DPA.

Poza Polską problemy sprawiała też Francja, która chciała zagwarantowania strefie euro możliwości integrowania się bez weta krajów spoza strefy. W tej dziedzinie Cameron uzyskał możliwość spowalniania, a nie blokowania, procesu decyzyjnego, jeśli wątpliwości zgłosi choćby jedno państwo.

Anna Słojewska z Brukseli

Premier David Cameron zwołał w sobotę nadzwyczajne posiedzenie rządu i ogłosił, że referendum w sprawie przyszłości jego kraju w UE odbędzie się 23 czerwca. Społeczeństwo zdecyduje, czy chce żyć poza Unią, czy też kontynuować członkostwo na nowych zasadach uzgodnionych po wielogodzinnych negocjacjach w ostatni piątek w nocy w Brukseli.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Miss USA rezygnuje z tytułu. Powód? Problemy ze zdrowiem psychicznym