W grudniu 2016 r. Parlament zdecydował, że francuskiej europosłance nienależnie wypłacono 298 497,87 EUR z tytułu pomocy parlamentarnej za okres od grudnia 2010 r. do lutego 2016 r.  Pieniądze te mogły być przeznaczone wyłącznie na zatrudnienie krajowej asystentki parlamentarnej, czyli osoby wykonującej pracę związaną z działalnością prowadzoną w ramach mandatu europosła. Tymczasem przewodnicząca francuskiego Frontu Narodowego/Zgromadzenia Narodowego miała wydać je na zatrudnienie osób wspomagających jej działalność partyjną  w kraju. Le Pen nie wykazała, że było inaczej. Parlament Europejski nakazał więc zwrot pobranej kwoty.

Marine Le Pen odmówiła uznając, że zarzuty PE mają wyłacznie polityczny charakter i są represjami za otwarte głoszenie krytycznych wobec UE poglądów. Chciała, żeby decyzję PE unieważnił Sąd Unii Europejskiej.

Ten jednak dzisiaj oddalił jej skargę ponieważ Le Pen nie była w stanie udowodnić, że opłacani przez nią asystenci rzeczywiście wykonywali prace związane z działaniami w Parlamencie Europejskim.

- Le Pen nie potrafiła wykazać, że jej asystentka wykonywała dla niej rzeczywiste zadania. Nie przedstawiła bowiem dowodu na jakąkolwiek działalność asystentki parlamentarnej w ramach pomocy parlamentarnej, co zresztą przyznała na rozprawie. Nie przedstawiła żadnego dowodu pozwalającego na wykazanie bezpośredniej pomocy udzielanej jej w budynkach Parlamentu przez asystentkę parlamentarną, a sama obecność asystentki –  podnoszona, lecz nie udowodniona – w budynkach Parlamentu, nie jest w tym celu wystarczająca - stwierdził Sąd UE.

Sąd UE potwierdził też kompetencje sekretarza generalnego Parlamentu do wydawania decyzji ws. odzyskania kwot nienależnie wypłaconych w ramach przepisów wykonawczych do statutu posła do Parlamentu Europejskiego. Stwierdził też, że możliwość decydowania przez Parlament o odzyskaniu kwot nienależnie wypłaconych tytułem zwrotu kosztów pomocy parlamentarnej nie narusza niezależności posłów do PE.

W ocenie Sądu nie doszło do naruszenia prawa europosłanki do obrony, bo M. Le Pen skutecznie umożliwiono przedstawienie własnego stanowiska. Liderka francuskiej prawicy nie była też traktowana w sposób dyskryminujący czy stronniczy. Nie przedstawiła żadnego dowodu na twierdzenie, że jedynie posłowie Frontu Narodowego do PE byli lub są objęci podobnymi postępowaniami wszczętymi przez Parlament.

Le Pen może jeszcze odwołać się od orzeczenia Sądu UE do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

sygn. akt  T-86/17