Niemcy: Chociebuż ma dość uchodźców

W pobliżu granicy z Polską narasta opór przeciwko niemieckiej polityce imigracyjnej.

Aktualizacja: 25.01.2018 21:50 Publikacja: 24.01.2018 18:23

Chociebuż. Wzmożone patrole na ulicach miasta

Chociebuż. Wzmożone patrole na ulicach miasta

Foto: AFP

Cottbus, czyli Chociebuż, jest drugim co do wielkości miastem w Brandenburgii, położonym 25 km od granicy z Polską. W minioną sobotę prawie 2 tysiące mieszkańców miasta wyszło na ulice z transparentami „Schnauze voll" (Po dziurki w nosie) i „Grenzen dicht" (Zamknąć granice).

Organizatorem demonstracji była organizacja Zukunft Heimat (Przyszłość ojczyzny). Zdaniem gazety „Lausitzer Rundschau" jest to organizacja skrajnie prawicowa. Podobnego zdania jest brandenburski Urząd ds. Ochrony Konstytucji.

Zukunft Heimat organizuje podobne akcje od dawna, ale nigdy nie uczestniczyło w nich tyle osób co w ubiegłym tygodniu. Była reakcją na dwa wydarzenia, które zbulwersowały mieszkańców. Kilka dni przed protestem w czasie bójki dwóch młodych Syryjczyków z młodymi Niemcami jeden z tubylców odniósł liczne rany nożem. Nieco później młody uchodźca groził nożem parze mieszkańców w centrum handlowym. We wtorek wieczorem w tymże centrum dwóch uchodźców zaczepiało słownie Niemców, zostali zatrzymani, gdy trafili na policjanta w cywilu.

– Ludzie są podenerwowani i zaniepokojeni – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Gloszmann, rzecznik władz miasta. Na ich wniosek wzmocnione zostały patrole policji i innych służb. Chociebuż to miasto akademickie, w którym co 12. mieszkaniec jest przybyszem. – Mamy wiele problemów związanych z niepewną przyszłością energetyki opartej na węglu brunatnym. Już to wprowadza poczucie braku stabilizacji i perspektyw na przyszłość. Pojawienie się w takiej sytuacji dużej liczby uchodźców i imigrantów nie przyczynia się do uspokojenia nastrojów – tłumaczy Jan Gloszmann.

Protesty przeciwko osiedlaniu uchodźców nie są w Niemczech niczym nowym. Jednak protestów na taką skalę jak w Chociebużu nie notowano w Niemczech od dawna. Ale też nie wszędzie w Niemczech nastroje antyimigranckie są tak silne jak w południowej Brandenburgii.

W czasie wrześniowych wyborów do Bundestagu w Chociebużu ksenofobiczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobyła aż 24 proc. głosów, to drugi tak rewelacyjny wynik w skali kraju.

W liczącym ponad 100 tys. mieszkańców mieście znajduje się obecnie 3,4 tys. zarejestrowanych uchodźców. Zdaniem władz jest ich o wiele za dużo. Już w roku ubiegłym miasto apelowało do odpowiednich urzędów, aby przynajmniej tymczasowo wstrzymały przesiedlenia uchodźców do Chociebuża, gdyż nie dawano sobie rady z ich rozlokowaniem. Nic to nie dało.

Jednak po ostatnim proteście Karl-Heinz Schröter, minister spraw wewnętrznych Brandenburgii, obiecał, że do Chociebuża uchodźcy nie będą już kierowani. Niewykluczone, że za tym przykładem podążą inne miasta.

W połowie ubiegłego roku w zamożnej dzielnicy Hamburga Eppendorf na niezabudowanej przestrzeni przy Logestrasse pojawiła się trumna. W ten sposób mieszkańcy tej prestiżowej dzielnicy miasta dali jasno do zrozumienia, jaki mają stosunek do planów władz miasta o umieszczeniu w tym miejscu przytułku dla 104 migrantów.

Ulicznych protestów przeciwko uchodźcom jest obecnie niewiele. Za to coraz więcej demonstracji, jak w Deggendorf w Bawarii, gdzie około 200 imigrantów z Sierra Leone domagało się polepszenia warunków bytowania i uwzględnienia ich wniosków azylowych.

Jak wynika z ostatniego sondażu Instytutu Allensbach, 55 proc. Niemców jest zdania, że dalszy napływ imigrantów do kraju jest obarczony dużym ryzykiem. Jedynie jedna czwarta jest za prawem sprowadzenia przez azylantów rodzin z ich krajów.

W roku ubiegłym do Niemiec przybyło 222,6 tys. imigrantów. Rok wcześniej ponad 745 tys., a dwa lata temu niemal 480 tys. Partie prawdopodobnej przyszłej koalicji rządowej uzgodniły, że liczba imigrantów w ramach łączenia rodzin nie powinna przekroczyć tysiąca osób miesięcznie.

Kronika kryminalna

Napaści, podpalenia, podkładanie ładunków wybuchowych – to najczęstsze przestępstwa, których ofiarami są uchodźcy. Za większość ataków odpowiedzialne są środowiska skrajnej prawicy. W ubiegłym roku zanotowano 264 ataki na schroniska dla uchodźców. Podpaleń było 16. W dwu wypadkach, w Badenii-Wirtembergii i w Bawarii, sprawcy posłużyli się materiałem wybuchowym. Spadkowi liczby ataków na schroniska towarzyszył wzrost napaści na uchodźców i imigrantów w miejscach publicznych. W pierwszym kwartale ubiegłego roku było ich 318 i 76 rannych, w trzecim 425 i 76 rannych. Brak całościowych statystyk przestępstw dokonanych przez przybyszów.

Cottbus, czyli Chociebuż, jest drugim co do wielkości miastem w Brandenburgii, położonym 25 km od granicy z Polską. W minioną sobotę prawie 2 tysiące mieszkańców miasta wyszło na ulice z transparentami „Schnauze voll" (Po dziurki w nosie) i „Grenzen dicht" (Zamknąć granice).

Organizatorem demonstracji była organizacja Zukunft Heimat (Przyszłość ojczyzny). Zdaniem gazety „Lausitzer Rundschau" jest to organizacja skrajnie prawicowa. Podobnego zdania jest brandenburski Urząd ds. Ochrony Konstytucji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790