Sąd Najwyższy wydał wyrok ważny dla poszkodowanych w rozmaitych wypadkach, np. poślizgnięcia się na nieodśnieżonym chodniku, jak w tej sprawie. Uznał, że termin przedawnienia nie biegnie od momentu, kiedy poszkodowany mógł się dowiedzieć, kto odpowiada za szkodę, ale od kiedy się o tym dowiedział.
To wyrok korzystny dla poszkodowanych. Wbrew pozorom bowiem ustalenie odpowiedzialnego, np. zarządcy drogi czy działki, bywa nieraz skomplikowane i zajmuje sporo czasu.
W sprawie, którą zajmował się SN, studentka pewnego grudniowego dnia, idąc na zajęcia, poślizgnęła się na zaśnieżonych płytkach granitowych przed budynkiem uniwersytetu. Upadła i uderzyła głową o płytę. Wstała o własnych siłach, zgłosiła pracownikowi obsługi, że przejście nie jest posypane piaskiem, i poszła na zajęcia. Zaczęła jednak odczuwać dolegliwości. Okazało się, że doznała wstrząśnienia mózgu i ok. tygodnia przebywała w szpitalu.
Dopiero jednak po 3,5 roku Maria D. poinformowała dziekana wydziału o wypadku i wezwała do zapłaty 50 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Tłumaczyła, że sporo czasu zajęło jej ustalenie, kto jest odpowiedzialny za teren wokół budynku. Właścicielem nieruchomości była diecezja, która użyczyła jej uniwersytetowi na czas nieoznaczony.
Nie było sporu, że zgodnie z art. 4421 § 1 kodeksu cywilnego, naprawienie szkód wyrządzonych deliktem, w tej sprawie nieodśnieżenia chodnika, ulega przedawnieniu z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Powstało jednak pytanie, co to znaczy: dzień, w którym osoba poszkodowana się dowiedziała?