W ciągu ostatnich miesięcy InPost stracił kilka cennych kontraktów na obsługę korespondencji – dowiedziała się „Rzeczpospolita".
Jak ustaliliśmy, w trakcie obowiązywania umowy rozwiązały ją m.in. Urząd Dozoru Technicznego (UDT), urzędy gmin w Brwinowie, Piastowie i Prażmowie, warszawskie Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek (CKPP). Powód? Niewłaściwa realizacja zleceń, niezgodnie z warunkami przetargów, nieterminowość czy brak odpowiedzi na reklamacje. Instytucje te dokończenie wartych w sumie grubo ponad 5 mln zł kontraktów przekazały Poczcie Polskiej (PP), największemu konkurentowi InPostu. Państwowy operator na odebranych rywalowi zleceniach może zarobić ponad 1 mln zł.
Decyduje polityka
– Nie bagatelizujemy żadnej informacji od klientów o możliwych nieprawidłowościach w realizacji kontraktów i każdy taki sygnał jest dokładnie badany we współpracy z zamawiającym. Dwa ze wspomnianych kontraktów zostały rozwiązane za porozumieniem stron, gdyż obie strony uznały, że ich dalsza realizacja nie ma podstaw ekonomicznych – tłumaczy nam Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu.
Nie ukrywa jednak, że w niektórych przypadkach wpływ na decyzję zamawiającego mają nie tylko pieniądze.
– Warto zwrócić uwagę na fakt, że po zmianach politycznych pod koniec ubiegłego roku część instytucji rządowych czy samorządowych zdecydowała się na rozwiązanie kontraktów zawartych w latach wcześniejszych – zaznacza. Dlaczego? Tego nie wyjaśnia. Warto jednak pamiętać, że Rafał Brzoska, właściciel InPostu, popiera Ryszarda Petru (wspierał go na kongresie założycielskim Nowoczesnej PL), a za rządów Platformy Obywatelskiej zdobył – kosztem PP – intratny kontrakt na obsługę wymiaru sprawiedliwości.