Zamach w Berlinie. Terror coraz bliżej Polski

Szok po zamachu jest tym większy, że nie wiadomo do końca, kto i dlaczego wjechał w świąteczny tłum.

Aktualizacja: 20.12.2016 22:24 Publikacja: 20.12.2016 18:30

Położony w sąsiedztwie ruchliwej ulicy jarmark nadawał się doskonale na cel zamachu przy użyciu samo

Położony w sąsiedztwie ruchliwej ulicy jarmark nadawał się doskonale na cel zamachu przy użyciu samochodu ciężarowego.

Foto: AFP PHOTO, Odd Andersen

Zamach terrorystyczny o takiej skali, który miał miejsce w poniedziałek w Berlinie, nie powinien być zaskoczeniem. Służby, politycy i część społeczeństwa spodziewali się, że po atakach w Paryżu, Nicei czy Brukseli kolej na Berlin. Zamach przypłaciło życiem 12 osób, 48 jest rannych, w tym 18 ciężko.

Thomas de Maiziere szef niemieckiego MSW zapewniał we wtorek po południu, iż nie ma wątpliwości, że rajd polskiej ciężarówki po świątecznym jarmarku był zamachem terrorystycznym. TIR został uprowadzony, a polski kierowca zamordowany. Jego ciało znajdowało się w kabinie na miejscu pasażera.

Zatrzymany w pobliżu miejsca zamachu 23-letni Pakistańczyk nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Sama policja doszła do wniosku, że aresztowano i przez całą noc przesłuchiwano niewłaściwego człowieka. Nie miał na sobie śladów krwi, którą zbryzgana była szoferka ciężarówki. Nie wykryto też w niej śladów jego pobytu. W wtorek rozpoczęto więc śledztwo od zera. Nie świadczy to dobrze o sprawności niemieckich służb.

Niewiele wiadomo

Jak tłumaczył we wtorek prokurator generalny Peter Frank, nie wiadomo, czy sprawca, lub sprawcy, znajduje się nadal na wolności. Nikt z przedstawicieli służb nie był we wtorek w stanie odpowiedzialnie stwierdzić, czy zamach miał podłoże islamistyczne. Niemieckie media przypominały o dwu niedawnych zamachach terrorystycznych w wykonaniu islamistów w Würzburgu oraz Ansbach. Cytowano też fragmenty propagandowego pisma tzw. Państwa Islamskiego „Rumiyeh", które w listopadowym wydaniu opisywało w szczegółach, w jaki sposób przekształcić ciężarówkę w śmiercionośną broń. Tak zresztą było w lipcu w Nicei.

Cios w politykę Merkel

– Czyn tego rodzaju popełniony przez uchodźcę byłby szczególny trudny do zniesienia – powiedziała wczoraj kanclerz Angela Merkel, przypominając o poświęceniu, z jakim obywatele przyjmowali rzesze uchodźców imigrantów. Pani kanclerz zdaje sobie doskonale sprawę, że to, co wydarzyło się w Berlinie wpłynąć może na oceny jej polityki imigracyjnej.

Zamach zmienia wiele na scenie politycznej, ale nie wywraca jej do góry nogami – tłumaczy „Rz" prof. Eckhard Jesse, politolog. Jego zdaniem kanclerz Angela Merkel postara się o zaostrzenie polityki imigracyjnej. Nalega na to od dawna siostrzane ugrupowanie CDU, bawarska CSU. Jej szef Horst Seehofer domaga się wprowadzenia limitu imigrantów.

Niemcy miałyby przyjmować rocznie nie więcej niż 200 tys. imigrantów i ani jedną osobę więcej. Merkel broni się przed takim rozwiązaniem, gdyż oznaczałoby to całkowity odwrót od jej polityki, kwestionując jej wiarygodność polityczną. I to w chwili, gdy rozpoczyna się w Niemczech kampania wyborcza. W najbliższych miesiącach wybrane zostaną parlamenty landowe w Kraju Saary, Szlezwiku-Holsztynie oraz w maju w Nadrenii Północnej-Westfalii, landzie zamieszkanym przez 17 mln obywateli, który przyjął najwięcej imigrantów. We wrześniu 2017 roku odbędą się wybory do Bundestagu, od których wyniku zależeć będą losy kanclerz Angeli Merkel, starającej się o czwartą kadencję na stanowisku szefa rządu.

Szansa dla AfD

Przygotowując się do wyborów, CDU dokonała już zasadniczej korekty swej polityki imigracyjnej. W uchwalonym niedawno programie partii mowa jest o deportacji nielegalnych imigrantów na niespotykaną wcześniej skalę, pozbawienie urodzonych w Niemczech dzieci imigrantów podwójnego obywatelstwa czy ustanowienia na granicach stref tranzytowych dla imigrantów, nie mówiąc już o zakazie noszenia burki w miejscach publicznych.

Podobny program ma dzisiaj ksenofobiczna Alternatywa dla Niemiec (AfD). Jak wynika z ostatnich sondaży przed zamachem w Berlinie, AfD może liczyć obecnie na 12 proc. głosów. To trzy razy mniej niż CDU i niemal dwa razy mniej od SPD. – W wyniku zamachu umocni się pozycja CSU, przy czym w tym kierunku orientować się polityka CDU – twierdzi prof. Jesse.

Nie ma mowy o całkowitym bezpieczeństwie

Rozmowa | Stefan Lamby, ekspert do spraw terroryzmu

Rz: O tym, że istnieje zagrożenie terrorystyczne, mówiono od dawna. Należało się spodziewać ataku w okresie świątecznym, a mimo to nie udało się zapobiec zamachowi.

Stefan Lamby: Nie jest to możliwe, nie można zakazać zgromadzeń publicznych, ograniczyć wolność jednostki, nie można postawić  policjanta przy każdym imigrancie. Podobne działania oznaczałyby zwycięstwo terrorystów. Nie może być mowy o zmianie  trybu życia całego społeczeństwa. Zresztą nie obserwujemy takiego zjawiska we Francji, gdzie miało miejsce kilka zamachów i życie wróciło do normy mimo ciągłego zagrożenia.

W Niemczech jest nieco inna sytuacja. Terroryzm jest dziełem niedawnych imigrantów. Przy tym  wydaje się, że służby zawodzą, jak w przypadku morderstwa studentki we Fryburgu, którego dopuścił się imigrant z Afganistanu notowany już w Grecji za napaść na kobietę.

Są luki w systemie i ulegają eliminacji. Problem w Niemczech polega na tym , że na przełomie ubiegłej jesieni i zimy napłynęło do kraju w sposób niekontrolowany wielu imigrantów. Trwa nadal ich weryfikacja i nie zawsze udaje się wyłuskać tych, którzy są szczególnie niebezpieczni. Z drugiej strony udało się zapobiec wielu zamachom, np. aresztowano Syryjczyka przygotowującego bomby, które miały zostać podłożone  na jednym z berlińskich lotnisk.

Jaki jest związek pomiędzy pogarszającą się sytuacją ISIS w Syrii i Iraku a wzrostem zagrożenia w Niemczech i Europie?

Bezpośredni. Jednak nie wszystkie zamachy zostały przeprowadzone na polecenie dżihadystów. Ogromne niebezpieczeństwo płynie ze strony tzw. samotnych wilków, ludzi, którzy nie mają żadnych formalnych związków z zawodowymi terrorystami. Niezwykle trudno prześledzić proces ich radykalizacji mimo kontroli przez służby komunikacji w internecie, co nierzadko naprowadza na właściwy ślad.

Należy się spodziewać kolejnych zamachów?

Bez wątpienia. Mówią o tym otwarcie politycy. Nikt tego nie ukrywa. Co gorsza, nikt nie jest w stanie zapewnić absolutnego bezpieczeństwa.

—rozmawiał Piotr Jendroszczyk

Zamach terrorystyczny o takiej skali, który miał miejsce w poniedziałek w Berlinie, nie powinien być zaskoczeniem. Służby, politycy i część społeczeństwa spodziewali się, że po atakach w Paryżu, Nicei czy Brukseli kolej na Berlin. Zamach przypłaciło życiem 12 osób, 48 jest rannych, w tym 18 ciężko.

Thomas de Maiziere szef niemieckiego MSW zapewniał we wtorek po południu, iż nie ma wątpliwości, że rajd polskiej ciężarówki po świątecznym jarmarku był zamachem terrorystycznym. TIR został uprowadzony, a polski kierowca zamordowany. Jego ciało znajdowało się w kabinie na miejscu pasażera.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Miss USA rezygnuje z tytułu. Powód? Problemy ze zdrowiem psychicznym