Celem islamskich terrorystów była Sagrada Familia

Kilkunastu islamskich terrorystów chciało wysadzić najsłynniejsze zabytki Barcelony.

Aktualizacja: 21.08.2017 06:23 Publikacja: 20.08.2017 19:12

Celem islamskich terrorystów była Sagrada Familia

Foto: PAP/EPA

Bilans ataku na Rambli w czwartek późnym wieczorem jest straszny: 13 zabitych i 130 rannych, spośród których 13 było w niedzielę w stanie krytycznym, a 20 bardzo ciężkim. Jednak Mossos d'Esquadra, katalońska policja, nie ma wątpliwości, że mogło być znacznie gorzej.

W Alcanar, nadmorskiej miejscowości położonej 50 km na południe od Barcelony, doszło dzień przed atakiem do nieumyślnego wybuchu, który najpewniej skłonił terrorystów do przeprowadzenia dzień później znacznie prostszego uderzenia za pomocą furgonetki. Na miejscu całkowicie zniszczonego domu śledczy znaleźli ślady niezwykle groźnego, ale i trudnego w stosowaniu, ładunku TATP, zwanego matką szatana. Miał służyć do zbudowania przynajmniej kilku bomb i wysadzenia najbardziej rozpoznawalnych obiektów odwiedzanego rocznie przez 20 mln turystów zagranicznych miasta, w tym budowanej od 1882 r. bazyliki Sagrada Familia, dzieła Antonio Gaudiego.

W obawie przed wykryciem siatki dżihadystów jeden z terrorystów, 22-letni Junes Abujakub, postanowił więc natychmiast przystąpić do działania. To najpewniej on siedział za kierownicą białej furgonetki, która na pełnym gazie przejechała 500 m Rambli, umyślnie uderzając w jak największą liczbę przechodniów. Kierowca zatrzymał się w końcu na kiosku stojącym na środku alei, ale wysiadł z auta i – jak zeznają świadkowie – nie wydając żadnego okrzyku, jak to często robią w takim momencie dżihadyści, piechotą uciekł z miejsca ataku. W niedzielę Mossos d'Esquadra wciąż go poszukiwała.

Wychowankowie imama z Pirenejów

W nocy z piątku na sobotę pozostali członkowie siatki dżihadystów chcieli pójść w ślady Abujakuba. Wjechali na deptak Cambrils, modnej miejscowości nadmorskiej położonej bliżej Barcelony niż Alcanar. Tym razem jednak katalońska policja zadziałała błyskawicznie: tylko jeden funkcjonariusz zabił aż czterech terrorystów, jego koledzy – piątego.

Josep Luis Trapero, szef Mossos d'Esquadra, ujawnił, że dżihadyści szykowali zamach od wiosny. Mowa o grupie przynajmniej 12 młodych Marokańczyków, którzy mieszkali w 11-tysięcznej miejscowości Ripoll w Pirenejach, niedaleko granicy z Francją. Ich przywódcą okazał się 40-letni imam Abdelbaki As-Satty, który najpewniej zginął w wybuchu w Alcanar. Był notowany przez policję: cztery lata siedział w więzieniu. Ale mimo to nikt się nie zainteresował, gdy przekształcił lokalny meczet w centrum salafizmu, radykalnej wersji islamu, która zakłada walkę z bronią w ręku ze „zgniłym Zachodem". I to nawet gdy CIA ostrzegła dwa miesiące temu władze Hiszpanii, że w Barcelonie może „w każdej chwili" dojść do ataku terrorystycznego na wielką skalę.

– Zawsze byli bardzo mili, doskonale znali kataloński, nie sprawiali kłopotów – mówili wysłannikowi dziennika „La Vanguardia" o młodych terrorystach mieszkańcy Ripoll. Najmłodszy z morderców miał ledwie 17 lat.

Hiszpanię ominęły poważne ataki terrorystyczne od zamachu na dworcu Atocha w Madrycie w 2004 r. Z tym większym przerażeniem kraj odkrywa dziś skalę zagrożenia, z którym musi się zmierzyć.

Eksperyment z sojuszem cywilizacji

– Wszyscy byliśmy bardzo naiwni, a już zupełnie malutkim dzieckiem okazał się Jose Luis Zapatero (premier Hiszpanii w latach 2004–2011 – red.), który wylansował w ONZ ideę bezkonfliktowego współżycia „sojuszu cywilizacji". Zobacz, do czego nas to doprowadziło – mówi „Rz" Mariano Goma, przewodniczący Sociedad Civil Catalana, największej organizacji przeciwnej niepodległości Katalonii. – Hiszpania przekształciła się w organizację pozarządową, która przyjmowała wszystkich imigrantów, dawała im mieszkania, dodatki socjalne, opiekę zdrowotną – dodaje.

Jeszcze dwa miesiące temu z inicjatywy Ady Colau, wywodzącej się z populistycznego, lewicowego ruchu Podemos burmistrz miasta, w Barcelonie zorganizowano manifestację na rzecz przyjęcia większej liczby imigrantów. Jednak i bez tego w Hiszpanii mieszka 1,8 mln muzułmanów, z czego większość pochodzenia marokańskiego. Szczególnie wielu osiedliło się w Barcelonie i okolicach.

– Co piąty mieszkaniec Figueres, miejsca, gdzie spoczywa Dali, to muzułmanin – mówi Goma.

Ale jednocześnie Katalonia stała się centrum dżihadyzmu na skalę Hiszpanii, jeśli nie Europy: od 2012 r. policja przeprowadziła tu 62 aresztowania potencjalnych islamskich terrorystów.

– Z powodu ETA Hiszpania ma duże doświadczenie z terroryzmem. Policja ma o wiele większą swobodę działania niż choćby w Belgii. Władze zapewniały, że taki system, nawet jeśli wątpliwy z punktu widzenia praw człowieka, pozwala rozbić siatki dżihadystów, zanim przystąpią do działania. Najwyraźniej okazało się to niewystarczające – mówi „Rz" Jeronimo Andreu, hiszpański dziennikarz pracujący dla meksykańskiego dziennika „El Universal".

Pozór jedności

W niedzielę w Sagrada Familia król Felipe VI uczestniczył u boku premiera Mariano Rajoya i przewodniczącego katalońskiego rządu regionalnego Carlesa Puigdemonta w mszy świętej ku czci ofiar zamachu. Ale to tylko pozór jedności, przed referendum niepodległościowym 1 października nawet w tak tragicznych okolicznościach katalońscy nacjonaliści nie zamierzają zapomnieć o swojej krucjacie. Joaquim Form, odpowiedzialny w rządzie regionalnym za bezpieczeństwo publiczne, podał osobno ofiary „katalońskie" i „hiszpańskie" terrorystów, jakby wiedział, która z nich chce żyć poza królestwem Burbonów.

– Nie udało się nawet utrzymać minuty ciszy ku czci zabitych. Gdy jedni zaczęli śpiewać po katalońsku, a drudzy po hiszpańsku, wszystko się skończyło – mówi Jeronimo Andreu. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora jedrzej.bielecki@rp.pl

Bilans ataku na Rambli w czwartek późnym wieczorem jest straszny: 13 zabitych i 130 rannych, spośród których 13 było w niedzielę w stanie krytycznym, a 20 bardzo ciężkim. Jednak Mossos d'Esquadra, katalońska policja, nie ma wątpliwości, że mogło być znacznie gorzej.

W Alcanar, nadmorskiej miejscowości położonej 50 km na południe od Barcelony, doszło dzień przed atakiem do nieumyślnego wybuchu, który najpewniej skłonił terrorystów do przeprowadzenia dzień później znacznie prostszego uderzenia za pomocą furgonetki. Na miejscu całkowicie zniszczonego domu śledczy znaleźli ślady niezwykle groźnego, ale i trudnego w stosowaniu, ładunku TATP, zwanego matką szatana. Miał służyć do zbudowania przynajmniej kilku bomb i wysadzenia najbardziej rozpoznawalnych obiektów odwiedzanego rocznie przez 20 mln turystów zagranicznych miasta, w tym budowanej od 1882 r. bazyliki Sagrada Familia, dzieła Antonio Gaudiego.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779