Wśród zastrzelonych byli pracownicy pisma, a także znani rysownicy: Stéphane Charbonnier (Charb), Bernard Verlhac (Tignous), Phillippe Honoré i Georges Wilinski oraz dwóch policjantów. 11 osób zostało rannych.
Zamachowcami byli dwaj bracia algierskiego pochodzenia, Cherif i Said Kouachi - zostali zabici przez siły bezpieczeństwa po trwającej dwa dni obławie.
Po zamachu dziesiątki tysięcy Francuzów wyległy na ulice, by zademonstrować oburzenie i poparcie dla tygodnika pod hasłem „Je suis Charlie” ("Jestem Charlie"). Kanały telewizyjne na całym świecie pokazywały na bieżąco relacje z Paryża.
Tydzień po zamachu tygodnik ukazał się w prawie ośmiomilionowym nakładzie (rekord w historii prasy francuskiej), a liczba prenumeratorów tygodnika wzrosła w krótkim czasie z 10 tys. do ponad 200 tys.