Wimbledon: Radwańska zagra z Kuzniecową o ćwierćfinał

W poniedziałek o 12.30 Agnieszka Radwańska gra z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową o awans do ćwierćfinału.

Aktualizacja: 09.07.2017 20:25 Publikacja: 09.07.2017 19:36

Agnieszka Radwańska i Swietłana Kuzniecowa grały ze sobą 17 razy. 13:4 prowadzi Rosjanka

Agnieszka Radwańska i Swietłana Kuzniecowa grały ze sobą 17 razy. 13:4 prowadzi Rosjanka

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Londynu

Minął pierwszy tydzień Wielkiego Szlema w Londynie. W niedzielę tradycyjnie nie grano, trawa odpoczywała (tegoroczne upały wyraźnie ją nadwerężyły), uczestnicy też lubią tę przerwę, która symbolicznie oddziela marzących o sławie od tych, którzy tej sławy są już całkiem blisko.

Drugi poniedziałek na kortach przy Church Road to „Manic Monday" (maniacko), bezlitosny poniedziałek, dla wielu także tytuł znanego w latach 80. przeboju zespołu Bangles. W Wimbledonie zaś – dzień wszystkich singlowych meczów czwartej rundy (1/8 finału) kobiet i mężczyzn. We wtorek, o ile pogoda nie wprowadzi nagłych zmian – równie tradycyjnie wszystkie ćwierćfinały rozegrają wyłącznie panie.

To, że w szesnastce najlepszych jest Agnieszka Radwańska, przyjąć należy jako przyjemną niespodziankę. Polska tenisistka, mimo znanych sukcesów na trawie, które dały jej zasłużoną opinię specjalistki od tej nawierzchni, ze szczyptą nieoczekiwanej uciechy odkryła, że Wimbledon, mimo kontuzji, braku treningu, spadku formy i wcześniejszych słabości fizycznych, to jednak naprawdę jej miejsce i czas.

Okazało się, że można wygrać trzy niełatwe mecze, rozegrać osiem setów, zwyciężyć w dwóch tie-breakach i obronić dwie piłki meczowe, mając za sobą jeden, bardzo nieudany mecz w Eastbourne i kilka godzin wimbledońskich treningów. Może w tym osiągnięciu jest trochę tutejszej trawiastej magii, może odrobina przychylności losu oraz zaklęć – ważne, że podziałało i uśmiechnięta Polka mogła podczas konferencji prasowej mówić już o udanym powrocie, sportowym odrodzeniu oraz, co najważniejsze, czwartej przeciwniczce.

Jest nią Swietłana Kuzniecowa, z którą znają się doskonale, prywatnie i służbowo. Zagrały w cyklu zawodowym 17 spotkań, Rosjanka wygrała 13, więc przeszłość podpowiada, że łatwo nie będzie. W Wimbledonie zmierzyły się dwa razy. W 2007 roku młodziutka Agnieszka przegrała gładko, rok później wzięła trzysetowy rewanż na korcie centralnym.

Z tych licznych zderzeń ze Swietą Polka pamięta głównie bronione piłki meczowe, potężne forhendy Rosjanki, mnóstwo walki i wylanego potu. – Grałyśmy na wszystkich nawierzchniach. Zawsze to było wielkie wyzwanie. Każda piłka wracała wiele razy na moją stronę. Nie ma ze Swietą punktów za darmo. To twarda dziewczyna i dużo potrafi. Nawet jeśli gra trochę po hiszpańsku, to na trawie też jest mocna. Wciąż się przyjaźnimy, poza kortem jest bardzo równą, fajną babką, ale o meczach z nią nie marzę – to opinia Agnieszki o rywalce.

Kuzniecowa jest obecna w WTA Tour od dawna, Wielki Szlem nagrodził ją zwycięstwami w Nowym Jorku i Paryżu, w Wimbledonie trzy razy dochodziła to ćwierćfinału, ale działo się to przed dekadą. Można więc mieć nadzieję, że mecz z Agnieszką nie potwierdzi twardej prawdy statystycznej. Kto widział jednak spotkania Rosjanki w tym roku, nie może zaprzeczyć: Swietłana odzyskała moc. Ons Jabeur, Jekaterina Makarowa i Polona Hercog zostały potraktowane bardzo surowo.

Gdyby rzetelnie ustalać za i przeciw – to Rosjanka jest faworytką w pierwszym poniedziałkowym meczu na korcie nr 3. Tak chyba uważa także Polka. – Poprzednie mecze sporo mnie kosztowały, gram z tenisistką z pierwszej dziesiątki świata, teraz nie mam już nic do stracenia, będę walczyć z nadzieją, że zdrowia wystarczy do końca – mówiła. Jeśli faworytką jest Swieta, to nawet dobrze, bo kort nr 3 powstał w 2011 roku dokładnie na miejscu dawnego kortu nr 2, powszechnie znanego jako „cmentarz mistrzów". Nikt tego jeszcze nie zbadał, ale może groźna aura pozostała.

Polskich emocji w poniedziałek będzie dużo, gdyż w tej samej porze, gdy zaczną grać Radwańska z Kuzniecową, na korcie nr 17 pojawią się debliści Łukasz Kubot i Marcelo Melo (para nr 4), by walczyć z parą nr 14: Florin Mergea i Aisam-Ul-Haq Qureshi. Marcin Matkowski i Maks Mirny zmierzą się nieco później (trzeci mecz na korcie nr 18) z Nicholasem Monroe i Artiomem Sitakiem. Pierwszy mecz w turnieju juniorek zagra także Maja Chwalińska.

Dla tych, którzy chcą pojąć wimbledońską hierarchię wartości i rozumienie tradycji, podajmy, że na korcie centralnym pojawią się w poniedziałek kolejno: Venus Williams z Anją Konjuh, Andy Murray z Benoit Paire'em oraz Roger Federer z Grigorem Dimitrowem. To oczywisty ukłon dla wielkiej mistrzyni i mistrzów. Venus wygrała tu pięć razy w singlu i sześć w deblu, Andy dwa razy podnosił złocisty puchar i raz był mistrzem olimpijskim (no i jest Brytyjczykiem), król Roger, wiadomo – siedem zwycięstw. Szwajcar znów ma w oku ten błysk i w ruchach niepodrabialną zwinność, co każe wierzyć w tytuł numer osiem.

Na korcie nr 1 zaczną Johanna Konta z Caroline Garcią (największa kobieca nadzieja Brytyjczyków na razie na kort centralny nie zasługuje, bo jest na dorobku), po nich zmierzą się dwukrotny mistrz Rafael Nadal i Gilles Muller. Nie można wykluczyć, że to subtelne nawiązanie do spotkania z 2005 roku, kiedy tenisista z Luksemburga pokazał w tym miejscu młodemu Hiszpanowi, że do wygrywania na trawie trzeba dojrzeć. Potem już zawsze Muller brał jednak lanie od Nadala, nie tylko w Londynie, ale tamten mecz sprzed 12 lat i tak pozostał w pamięci. Na koniec zagrają pod dachem w budowie Novak Djoković (trzy tytuły w Wimbledonie) i Francuz Adrian Mannarino.

Ten wybór można odczytywać jako szacunek, ale też lekką niepewność co do dyspozycji Serba, który przeszedł trzy rundy w tempie ekspresowym. Nowy mentor Novaka, Andre Agassi, który obchodzi właśnie 25-lecie swego zwycięstwa w Wimbledonie, twierdzi, że najbardziej istotnym problemem między nimi jest osiągnięcie całkowitego zaufania. Będzie zaufanie, będą wyniki – to teza Amerykanina.

Na największych kortach nie znalazło się miejsce dla wielu innych interesujących spotkań. Andżelika Kerber z Garbine Muguruzą, Wiktoria Azerenka z Simoną Halep oraz Milos Raonic i Alexander Zverev zostali wysłani na kort nr 2. Karolina Woźniacka z Coco Vandeweghe oraz Dominik Thiem i Tomas Berdych na „trójkę", po Radwańskiej. Mistrzyni Roland Garros Jelena Ostapenko zagra z Eliną Switoliną na korcie nr 12, dość daleko od centrum wydarzeń.

– Drugi poniedziałek Wimbledonu to najważniejszy i najpiękniejszy dzień każdego tenisowego roku – powiedział Berdych i trudno się z nim nie zgodzić. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Korespondencja z Londynu

Minął pierwszy tydzień Wielkiego Szlema w Londynie. W niedzielę tradycyjnie nie grano, trawa odpoczywała (tegoroczne upały wyraźnie ją nadwerężyły), uczestnicy też lubią tę przerwę, która symbolicznie oddziela marzących o sławie od tych, którzy tej sławy są już całkiem blisko.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Dobre losowanie Igi Świątek w Rzymie. A Hubert Hurkacz? Może zagrać z legendą
Tenis
Madryt: Iga Świątek wygrala 20. turniej w karierze. Na to zwycięstwo czekała bardzo długo
Tenis
Andriej Rublow wygrywa w Madrycie. Dużo niewiadomych przed Roland Garros
Tenis
Iga Świątek wygrywa tenisowe El Clasico. Wielki triumf Polki w Madrycie
Tenis
Finał marzeń w Madrycie. Iga Świątek zagra z Aryną Sabalenką