W Kalifornii Polak i Brazylijczyk byli bardzo blisko sukcesu, po czterech zwycięstwach (m.in. nad Nickiem Kyrgiosem i Nenadem Zimonjiciem) przegrali w finale z parą Raven Klaasen i Rajeev Ram 7:6 (7-1), 4:6, 8-10.
W Miami pokonali już Marcusa Daniella i Marcelo Demolinera, Jeana-Juliena Rojera i Horię Tecau oraz w ćwierćfinale Jamiego Murraya i Bruno Soaresa (nr 4) 2:6, 6:3, 10-8. W półfinale trafili na Briana Bakera i niezniszczalnego Daniela Nestora.
Wobec braku formy Agnieszki Radwańskiej i zmiennej dyspozycji Jerzego Janowicza szukającego punktów w challengerach, słabszych wyników Marcina Matkowskiego (nr 29 w rankingu deblistów) i Mariusza Fyrstenberga (101) Kubot (17) pozostaje na razie jedynym Polakiem, którego wiosną wielki tenis czasem zauważa.
Od początku tego roku umówił się na grę z Melo. Zna Brazylijczyka dobrze, kilka razy próbowali wspólnych startów, te mecze dały nadzieję, że współpraca będzie udana: w 2015 roku wygrali turniej w Wiedniu, w 2016 doszli do półfinału w Pekinie i obronili tytuł w stolicy Austrii.
Kubot ma prawie 35 lat, wniósł do pary bojowość (zachodni dziennikarze wymyślili mu przydomek Q-bot), niezły serwis, świetny return, kankana na korcie po wygranych, umiejętności wolejowe, także doświadczenie z kariery singlowej zakończonej w 2015 roku (najlepsze wyniki: pamiętny ćwierćfinał Wimbledonu z Janowiczem i przegrane finały w Belgradzie w 2009 roku z Novakiem Djokoviciem i Sao Paulo w 2010 z Juanem Carlosem Ferrero). Ma też na koncie 14 tytułów deblowych, w tym ten najważniejszy – w Australian Open 2014 z Robertem Lindstedtem. Wcześniej spore sukcesy odnosił z Olivierem Marachem.