Australian Open: W Melbourne przybyło powodów do melancholii

Agnieszka Radwańska odpadła w trzeciej rundzie Australian Open. Rafael Nadal, Roger Federer i Novak Djoković grają dalej.

Aktualizacja: 21.01.2018 19:13 Publikacja: 21.01.2018 17:51

Agnieszka Radwańska w Australian Open zaszła o jedną rundę dalej niż rok temu, ale to słaba pociecha

Agnieszka Radwańska w Australian Open zaszła o jedną rundę dalej niż rok temu, ale to słaba pociecha

Foto: AFP

Porażka Radwańskiej z 88. w światowym rankingu 32-letnią Su Wei-Hsieh 2:6, 5:7 była smutna, gdyż Polka nie przegrała z zawodniczką uderzającą mocno i serwującą jak z armaty.

Zgrabna Chinka z Tajwanu jest - podobnie jak Radwańska - przedstawicielką ginącego stylu, jej gra to raczej pieszczoty piłki niż akcje, w których pada cios za ciosem. Czyli mówiąc wprost: powinniśmy widzieć obustronną finezję a po meczu słuchać zachwytów tenisowych estetów, podobnych do tych, jakie towarzyszyły np. pamiętnemu meczowi Radwańskiej z Włoszką Robertą Vinci dwa lata temu w Dausze.

Nic takiego jednak nie miało miejsca, ładnie i precyzyjnie grała tylko Hsieh. W pierwszym secie Radwańska, która zwykle zmusza takie rywalki do biegania, sama biegała od rogu do rogu, a grająca oburęczny bekhend i forhend Tajwanka stała na końcowej linii jak trenerka. Wyglądało to tak, jakby pałeczkę dyrygenta podczas koncertu przejął uzurpator i radził sobie znakomicie.

Ci wszyscy, którzy zastanawiali się po nieudanym ubiegłym sezonie, na co jeszcze stać największą gwiazdę w historii polskiego tenisa, dostali niewesołą odpowiedź, trzeba tylko mieć nadzieję, że nie definitywną. Gdyby ta porażka nastąpiła o jedną rundę później, z odrodzoną w Melbourne Andżeliką Kerber, powodów do melancholii nie byłoby tak wiele, nie tylko dlatego, że zwycięstwo zostałoby po części w polskiej rodzinie.

Kerber gra znakomicie, podnosi się po zeszłorocznych klęskach w sposób imponujący i to jest być może największa nadzieja: skoro Angie z Puszczykowa może, to czemu nie Isia z Krakowa. Po Melbourne na więcej optymizmu nie możemy sobie pozwolić.

Trzej najlepsi gracze ostatnich lat – Roger Federer, Rafael Nadal i Novak Djoković – na razie idą przez turniej bez zacięć, a w stosunku do dwóch ostatnich nie było w tej sprawie pewności. Tymczasem Nadal wydaje się prawie tak samo imperialny jak kiedyś, Djoković wygrywa gładko, choć przyznaje, że stan łokcia nie jest idealny, a Federer zwycięża z uśmiechem.

Wydarzeniem niedzieli był mecz Australijczyka Nicka Kyrgiosa z Grigorem Dymitrowem. Bułgar wygrał 7:6 (7-3), 7:6 (7-4), 4:6, 7:6 (7-4) i jest w ćwierćfinale, podobnie jak polsko-pakistański debel Marcin Matkowski – Aisam-ul-Haq Qureshi.

Porażka Radwańskiej z 88. w światowym rankingu 32-letnią Su Wei-Hsieh 2:6, 5:7 była smutna, gdyż Polka nie przegrała z zawodniczką uderzającą mocno i serwującą jak z armaty.

Zgrabna Chinka z Tajwanu jest - podobnie jak Radwańska - przedstawicielką ginącego stylu, jej gra to raczej pieszczoty piłki niż akcje, w których pada cios za ciosem. Czyli mówiąc wprost: powinniśmy widzieć obustronną finezję a po meczu słuchać zachwytów tenisowych estetów, podobnych do tych, jakie towarzyszyły np. pamiętnemu meczowi Radwańskiej z Włoszką Robertą Vinci dwa lata temu w Dausze.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie