Bohdan Smoleń nie żyje

Odszedł współtwórca sukcesów kabaretu Tey. Wspaniale potrafił rozbawić, zmuszając przy tym do refleksji.

Aktualizacja: 15.12.2016 18:18 Publikacja: 15.12.2016 17:28

Bohdan Smoleń (1947–2016)

Bohdan Smoleń (1947–2016)

Foto: PAP, Marek Zakrzewski

Był przede wszystkim wielkim komikiem, a jego vis comica brała się, jak u największych klasyków gatunku, ze zdumienia życiem, ludźmi, a także samym sobą. Lubiano go jako „swojaka", choć polor naturszczyka miał inny niż Jan Himilsbach – pogodny, serdeczny.

W kontraście do nadpobudliwych bohaterów Zenona Laskowika, partnera z kabaretu Tey, do perfekcji opanował doprowadzanie nas do śmiechu kamiennym wyrazem twarzy oraz wyrazem oczu, który stał się barometrem rosnącego przerażenia niedorzecznością świata. Ale był też wielki liryzm w Bogdanie Smoleniu. Ten walor potrafił pięknie wydobyć – mówiąc lub śpiewając przyciszonym głosem o ludzkich marzeniach i tęsknotach.

Najbardziej spektakularnym sukcesem Bogdana Smolenia była kabaretowa kreacja Pani Pelagii w programie poznańskiego kabaretu Tey „Z tyłu sklepu". Wspaniałych ról, monologów i skeczy miał więcej, ale cenzura ograniczała obieg życia satyryków do niewielkich sal.

Panią Pelagię zobaczyliśmy jednak na ogólnopolskiej antenie TVP1 podczas transmisji z festiwalu opolskiego w pamiętnym 1981 roku, podczas karnawału Solidarności. Wtedy telewizję, która nie miała konkurencji, oglądali wszyscy, a gwiazdy Opola stawały się narodowymi bohaterami.

Bogdan Smoleń wcielił się w pracownicę – w chuście! – zakładu objętego tajemnicą państwową, która obejmowała w tamtym czasie wszystko. Pani Pelagia uchylała jednak rąbka tajemnicy, dodając, że może powiedzieć, że dostaje „pięć złotych od bombki"! To po Opolu do języka potocznego przeszło słynne „to się wytnie" skierowane do telewizyjnych realizatorów oraz uderzające w komunistyczną propagandę sukcesu: „Jak się jedno koło w traktorze zepsuło, to znaczy, że trzy są dobre!".

Bogdan Smoleń, znany z niezwykle charakterystycznej fizjonomii, na którą składały się klasyczna zaczeska, bokobrody zwane „pekaesami" i wąsiska, otrzymał na festiwalu opolskim nagrodę Mister Obiektywu.

– Ideę programu wymyślił Zenon Laskowik, który okazał się wizjonerem – mówił „Rzeczpospolitej" Rudi Schuberth. – Zachłysnęliśmy się wolnością i łykaliśmy ją pełną piersią. Właśnie wtedy, w Opolu, zdarzyło mi się widzieć, że kilka tysięcy widzów jednocześnie reaguje na żart. Stanowiliśmy jedność. Czuliśmy miłość widowni. To nas niosło. Po kilku miesiącach wszystko przerwał stan wojenny.

Ale Opole było miejscem sukcesów Smolenia także po wprowadzeniu stanu wojennego. Zasłynął monologiem „Aaa tam, cicho być...". Tytułowa fraza była pretekstem do poruszania kolejnych niecenzuralnych tematów. Artysta otrzymał nagrodę dziennikarzy, a nagrania ze Smoleniem trafiły do nieoficjalnego obiegu. Rejestrowały je bowiem kamery TVP, których operatorzy wykręcali żarówki oznajmiające rejestrację występów.

Urodzony w 1947 roku artysta na szerokie wody wypłynął, zakładając w czasach studenckich, pod koniec lat 60. (studiował zoologię w krakowskiej Akademii Rolniczej), Kabaret Pod Budą. W 1972 roku otrzymał wraz z nim nagrodę na świnoujskiej Famie. Potem Zenon Laskowik namówił Smolenia, by dołączył do Teya.

W latach 80. śpiewał w duecie z Krzysztofem Krawczykiem piosenki „Mężczyzna po czterdziestce" oraz „Dziewczyny, które mam na myśli". Współpracował z Krzysztofem Jaślarem, z którym przygotował komedię antyczną „Wykopaliska", a także z Kabaretem Długi. Nagrał też humorystyczne albumy w stylu disco polo i występował w programie „Disco Relax". Jego ostatni kabaretowy zespół, którego był liderem, zasłynął programem „Nowy rząd – stara bida".

Zagrał w filmach „Filip z konopi" oraz w „Kochankach mojej mamy". Od 1999 roku występował w szlagierze telewizyjnym „Świat według Kiepskich", gdzie wcielił się w niebanalną, jak on sam, postać listonosza Edzia, mówiąc wierszem.

O śmierci artysty poinformowała założona przez niego Fundacja Stworzenia Pana Smolenia. Zajmowała się hipoterapią dzieci. Bohdan Smoleń otrzymał za swoją działalność wiele wyróżnień, m.in. dyplom Człowieka Roku 2012 w Poznaniu oraz order Ecce Homo. Jego dorobku nikt nigdy z historii polskiego kabaretu nie będzie w stanie wyciąć.

Był przede wszystkim wielkim komikiem, a jego vis comica brała się, jak u największych klasyków gatunku, ze zdumienia życiem, ludźmi, a także samym sobą. Lubiano go jako „swojaka", choć polor naturszczyka miał inny niż Jan Himilsbach – pogodny, serdeczny.

W kontraście do nadpobudliwych bohaterów Zenona Laskowika, partnera z kabaretu Tey, do perfekcji opanował doprowadzanie nas do śmiechu kamiennym wyrazem twarzy oraz wyrazem oczu, który stał się barometrem rosnącego przerażenia niedorzecznością świata. Ale był też wielki liryzm w Bogdanie Smoleniu. Ten walor potrafił pięknie wydobyć – mówiąc lub śpiewając przyciszonym głosem o ludzkich marzeniach i tęsknotach.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Serial
„Władcy przestworzy” na Apple TV+. Straceńcy latali w dzień
Telewizja
Magdalena Piekorz zajmie się serialami i filmami w TVP
Telewizja
Serialowe Złote Globy. Kolejny triumf „Sukcesji”
Telewizja
Agnieszka Holland w TVP1. Powrót „Hali odlotów” 1 stycznia
Telewizja
Danuta Holecka ma już nową pracę. Będzie prezenterką w TV Republika