Pięć lat temu dobrą sława tego artystycznego Olimpu została wystawiona na trudną próbę. Siergiej Filin, dyrektor artystyczny baletu, został oblany kwasem i trafił do szpitala z ciężkimi poparzeniami twarzy. Jak się błyskawicznie okazało – nie był przypadkową ofiarą, ale rozmyślnie zaatakowaną w akcie zemsty. Choć szczęśliwie lekarzom udało się częściowo uratować jego wzrok, to nic już nie było potem jak dawniej. Ambitny i pełen pomysłów po zakończonej udanej karierze tancerz – jako kierownik artystyczny baletu miał potężną władzę nad 250-osobowym zespołem – od niego zależały obsady poszczególnych spektakli, czyli - mógł stworzyć, albo złamać karierę. W zespole pełnym ambitnych kandydatów na gwiazdy podejmowanie takich decyzji niesie ryzyko konfliktów. Filin tańczył 21 lat i mówi, że nie doświadczył ani razu zawiści – żadnej. I że to się zmieniło od pierwszego dnia, gdy został kierownikiem.
– To nieustanne stąpanie po polu minowym – opowiada o swojej pracy.
– W świecie Teatru Bolszoj nie ma niezastąpionych – nie ma złudzeń baletnica z 16-letnim stażem. – Świat teatru jest okrutny – z wierzchu piękny, a w środku – kipi.
– Przychodzimy, by udawać królewny i królewiczów – dodaje inna balerina. – Pewnie żyjemy tu pełniej. Wiele przenosimy ze sceny do życia, co często kończy się tragedią.
I tak też było w tym przypadku, który trafił do mediów jako sensacja nadszarpująca wizerunek fantastycznie funkcjonującej instytucji. Szybko okazało się, że napaść została zlecona przez Pawła Dmitriczenkę, I solistę Teatru Bolszoj, którego partnerka nie dostała wymarzonej roli…