Twarde stanowisko UKE w sprawie roamingu

Polskie sieci komórkowe rozważają, czy jeszcze raz zmienić stawki za usługi dla podróżujących po Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 18.05.2017 06:47 Publikacja: 17.05.2017 21:21

Foto: Bloomberg

„Pozamiatane", „załatwili nas". Tak na decyzję Orange Polska o wprowadzeniu od 15 czerwca w ofertach z abonamentem w dosłowny sposób zasady „rome like at home" zareagowali pozostali trzej duzi operatorzy komórkowi w Polsce. Jeszcze do minionego piątku Plus, Play i T-Mobile (a także prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcin Cichy) były przekonane, że w tak ważnej dla sektora kwestii telekomy będą mówiły jednym głosem. Tym bardziej że wprowadzenie unijnej regulacji RLAH w kraju, gdzie dominują oferty z usługami bez limitu, oznacza dla telekomów straty.

Kosztowny wyłom

Skalę tych strat, wynikających z różnicy między ceną w kraju a opłatą hurtową na rzecz operatorów za granicą, na zlecenie telekomów w 2016 roku oszacowała firma doradcza EY. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, w nieupublicznionej analizie EY wyliczył, że polskie telekomy mogą ponieść nawet 1,4 mld zł straty, jeśli ich użytkownicy będą korzystali z usług za granicą tak, jak robią to w kraju chociażby przez 14 dni w roku. Najwięcej mieli stracić na usłudze dostępu do internetu (1,2 mld zł), najmniej na rozmowach i esemesach (po 100 mln zł). To właśnie te wyliczenia miały przekonać szefa UKE, aby zgodzić się na polski wariant unijnego roamingu. Na naszych łamach Marcin Cichy powiedział, że UKE akceptuje mechanizmy zaproponowane przez operatorów. Pisaliśmy o nich na łamach „Rzeczpospolitej", podobnie jak o tym, że Cichy nie zaakceptował jednak wielkości proponowanych pakietów usług i ich jednostkowych cen.

Teraz jak w kraju

W weekend trzy z czterech sieci podały cenniki, które mają obowiązywać od połowy przyszłego miesiąca, potwierdzając nasze informacje. Zaproponowały korzystającym z taryf z usługami nielimitowanymi za zero złotych roczne pule do wykorzystania w roamingu. Po ich wyczerpaniu chcą pobierać dopłaty.

Tym, którzy korzystają z ofert, gdzie w cennikach uwidoczniono ceny, oferowano taryfikowanie po stawkach wynoszących zwykle 29 gr za minutę rozmowy wychodzącej, 5 gr za minutę rozmowy przychodzącej i po 9 gr za SMS, MMS i 1 MB internetu. Są też jednak ceny wyższe (w Plusie). W analogiczny cennikowy sposób naliczane miały być opłaty za usługi w roamingu posiadaczom prepaidów (także w Orange).

Dwugłos operatorów oraz niewielkie pule usług dla posiadaczy pakietów nielimitowanych sprawiły, że we wtorek wieczorem prezes UKE wydał stanowisko. „Wszyscy operatorzy powinni dostosować oferty roamingowe do obowiązujących przepisów prawa, mówiących o przełożeniu ofert krajowych na połączenia na terenie państw Unii, z uwzględnieniem darmowych limitów minutowych, SMS i MMS oraz usług nielimitowanych przyznanych w kraju" – brzmi najważniejszy akapit.

To oznacza, że Plus, T-Mobile i Play, a być może i Orange (w części prepaid), będą musiały zmienić swoje cenniki, zanim przedstawią je do formalnej akceptacji. We wtorek Play i T-Mobile odmówiły komentarza. – Polkomtel spełnił wymagania i wprowadził rozwiązania zgodne z rozporządzeniem Parlamentu i Rady Europejskiej. Obecnie analizując sytuację rynkową i wsłuchując się w głos naszych klientów, rozważamy różne opcje działań, nie zapadły jednak jeszcze żadne decyzje – mówi zaś Arkadiusz Majewski z sieci Plus. Katarina Pacherova z Orange odpowiedziała nam tylko, że telekom przedłożył UKE cenniki do akceptacji.

Wydarzeniom przygląda się Komisja Europejska. Przepytuje polskie firmy. Ma wiele zastrzeżeń, ale główne to takie, że telekomy mogą wprowadzać limity, ale miesięczne i dopiero gdy dojdzie do nadużyć. – Zdajemy sobie sprawę, że polski regulator wydał stanowisko, i monitorujemy sprawę. UKE ma do odegrania największą rolę w kwestii dopilnowania, by roamingowe prawo nie było obchodzone – mówi „Rzeczpospolitej" Nathalie Vandystadt, rzeczniczka KE.

Co mogą zrobić telekomy

„Roam like at home" to główna zasada rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Przewiduje ona, że podróżując po krajach strefy euro, nie zapłacimy więcej niż w kraju, o ile używamy telefonu w typowy sposób. Aby było to możliwe, Unia obniżyła hurtowe ceny w rozliczeniach między operatorami. Zdaniem Polski spadek jest za mały, by krajowi operatorzy nie ponieśli strat w związku z wprowadzaniem nowego prawa. Przepisy mówią, że w takiej sytuacji mogą wystąpić do UKE o rekompensatę. Strata musi obniżać ich zyski z usług mobilnych o minimum 3 proc.

„Pozamiatane", „załatwili nas". Tak na decyzję Orange Polska o wprowadzeniu od 15 czerwca w ofertach z abonamentem w dosłowny sposób zasady „rome like at home" zareagowali pozostali trzej duzi operatorzy komórkowi w Polsce. Jeszcze do minionego piątku Plus, Play i T-Mobile (a także prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Marcin Cichy) były przekonane, że w tak ważnej dla sektora kwestii telekomy będą mówiły jednym głosem. Tym bardziej że wprowadzenie unijnej regulacji RLAH w kraju, gdzie dominują oferty z usługami bez limitu, oznacza dla telekomów straty.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców
Biznes
Rząd podjął decyzję w sprawie dyplomów MBA z Collegium Humanum