Janusz Majcherek: Mrożek, tragiczny konserwatysta

Rozmowa z Januszem Majcherkiem, dramaturgiem Teatru Polskiego

Aktualizacja: 30.01.2017 19:54 Publikacja: 30.01.2017 18:42

Janusz Majcherek: Mrożek, tragiczny konserwatysta

Foto: EAST NEWS, Tomasz Urbanek

Rzeczpospolita: W niedzielę w Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się premiera trzech jednoaktówek Sławomira Mrożka. Mistrz groteski powrócił na deski teatru...

Janusz Majcherek: Jego nieobecność na scenie w ostatnich 20 latach jest znacząca. Młodsze pokolenie reżyserów kompletnie go ignoruje. Dobitnie wyraziła to kilkanaście lat temu pewna młoda reżyserka, mówiąc, że Mrożek jej nie interesuje, bo pisał pełnymi zdaniami, którymi jej pokolenie się nie komunikuje. Mrożek był miłośnikiem pewnego porządku, hierarchii, formy; jego teksty były oparte na słowie, dialogach, których trzeba było uważnie słuchać, aby intelektualnie nadążyć za specyficzną logiką autora. To nie są teksty, które można dekonstruować wedle widzimisię reżysera, co dziś w młodym teatrze jest modne.

A jak jest z aktualnością twórczości Mrożka?

Jego twórczość jest dziś do przeczytania na nowo. Długo uchodził on za prześmiewczego diagnostę komunizmu. I doskonale się w tym sprawdzał. Przeoczono jednak, że w pewnym momencie, od lat 70., jego twórczość sceniczna i prozatorska zaczęła dotykać głębszych kwestii niż rzeczywistość PRL. Trzeba dostrzec, jak wnikliwym krytykiem kultury europejskiej był Mrożek. Pomocne są tu jego teksty, które ujrzały światło dzienne w ostatnich kilkunastu latach, chociażby opasłe tomy listów albo dziennik.

Jaki obraz z tych tekstów się wyłania?

Mrożek był radykalnym, pesymistycznym krytykiem nowego stanu świata. Już pod koniec lat 60., mieszkając we Francji, dostrzegł, że napór silnie lewicowych ruchów w Europie Zachodniej jest czymś, co podmywa tradycyjną kulturę. Zwracał uwagę na powszechne przekonanie, że wszystko się wszystkim należy. Że zanikają wszelkie hierarchie, wartości, a także wolność indywidualna. Co więcej, on nie widział na to lekarstwa. Odczuwał do tego świata wstręt, nie mógł znaleźć w nim miejsca dla siebie, dlatego często zmieniał kraje, kontynenty. Był tragicznym konserwatystą. Istnieje pewien paradoks jego konserwatyzmu.

Na czym on polegał?

Mrożek miał plebejskie korzenie, a mimo to był duchowym arystokratą. Jego po prostu ten nowy, plastikowy człowiek, będący wytworem kultury masowej, bez żadnego zaplecza intelektualnego, bez tradycji, brzydził. Mrożek czuł wstręt do tego, co Zygmunt Bauman nazwał „płynną nowoczesnością". Zdawał sobie sprawę, tęskniąc za porządkiem, ładem, że nie ma już czego konserwować. Że wszystko na jego oczach się rozpada.

Jakich analogii do dzisiejszego świata można się doszukiwać w twórczości Mrożka?

Na przykład „Karol", sztuka z 1961 r., czytana dzisiaj staje się sztuką o stwarzaniu wroga. O tym, że są ludzie, którzy muszą sobie stworzyć jakiegoś wroga, żeby czuć się silnym. Dziś jest to bardzo aktualne. Albo inny przykład – „Zabawa", sztuka o trzech mężczyznach, którzy przychodzą na zabawę, której nie ma. Oni nie bardzo rozumieją, co się stało. Analogicznie rzecz biorąc, jest to znana nam sytuacja: po okresie wiary, że udało się stworzyć świat względnie przyjazny dla wszystkich, oparty na konsumpcji, zabawie, radości z życia, ta ziemia obiecana neoliberalizmu gdzieś zniknęła. Nie ma jej, ale ludzie wciąż czekają na zabawę...

—rozmawiał Łukasz Lubański

Rzeczpospolita: W niedzielę w Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się premiera trzech jednoaktówek Sławomira Mrożka. Mistrz groteski powrócił na deski teatru...

Janusz Majcherek: Jego nieobecność na scenie w ostatnich 20 latach jest znacząca. Młodsze pokolenie reżyserów kompletnie go ignoruje. Dobitnie wyraziła to kilkanaście lat temu pewna młoda reżyserka, mówiąc, że Mrożek jej nie interesuje, bo pisał pełnymi zdaniami, którymi jej pokolenie się nie komunikuje. Mrożek był miłośnikiem pewnego porządku, hierarchii, formy; jego teksty były oparte na słowie, dialogach, których trzeba było uważnie słuchać, aby intelektualnie nadążyć za specyficzną logiką autora. To nie są teksty, które można dekonstruować wedle widzimisię reżysera, co dziś w młodym teatrze jest modne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
"Wypiór". Mickiewicz był hipsterem i grasuje na Zbawiksie
Teatr
Krystyna Janda na Woronicza w Teatrze TV
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO