Największa w tym zasługa profesora Karola Estreichera. Wielki uczony traktował misję odzyskania ołtarza w kategoriach osobistej klęski lub sukcesu. „Rabunku ołtarza nie daruję, tak sobie poprzysiągłem”, napisał.
Profesor, przewidując zakusy faszystów na złożony z pięciu części poliptyk mariacki, tuż przed okupacją wymontował z niego figury i płaskorzeźby. Elementy wywiózł do Sandomierza i ukrył w katedrze i seminarium duchownym.
Przewidywania Estreichera okazały się słuszne – w 1939 roku okupanci wywieźli z kościoła Mariackiego do Berlina tzw. szafę ołtarzową. Resztę zmagazynowali w Norymberdze.
W 1945 roku zagrabione retabulum zostało namierzone przez armię amerykańską. Rok później dzieło wróciło do Krakowa. Po konserwacji w pracowniach na Wawelu odzyskało świetność – ale władzom komunistycznym wcale nie spieszyło się z oddaniem dzieła świątyni mariackiej! Ołtarz trafił na dawne miejsce dopiero w kwietniu 1957 roku. Historię arcydzieła Stwosza możemy poznać dzięki albumowi z fotografiami Adama Bujaka i tekstem Krzysztofa Czyżewskiego.
Rzeźbiarz, mieszkaniec Norymbergi, w 1477 roku na prawie 20 lat przeprowadził się do Krakowa, realizując zamówienie na gigantyczne retabulum do głównego kościoła farnego. Największy zachowany gotycki ołtarz ukończony został w roku Pańskim 1489, za panowania najjaśniejszego księcia i pana Kazimierza, króla Polski i Fryderyka, biskupa krakowskiego – jak informuje dokument odbioru pracy.