Korespondencja z Brukseli
Europejskie przemówienie Emmanuela Macrona na paryskiej Sorbonie trwało blisko 100 minut. Nie można francuskiemu prezydentowi odmówić pasji, inteligencji i rozmachu, a także poczucia odpowiedzialności.
– Tym, którzy mówią, że to niemożliwe, odpowiadam, że są przyzwyczajeni do rezygnowania – powiedział. I ogłosił, że wraca czas, gdy Francja proponuje. Instrumenty do realizacji ambitnych celów to na razie głównie agencje, prokuratorzy, podatki i ograniczanie konkurencji ze strony Europy Środkowo-Wschodniej.
W przemówieniu nie zabrakło konkretów, a w zasadzie było ich tak dużo, że trudno mówić o priorytetach. Macron zaczął od bezpieczeństwa, przez które rozumie zarówno obronność, jak i walkę z terroryzmem. Współpraca już się rozpoczęła, ale Francuz chce w dalszej przyszłości wspólnej europejskiej armii, ze wspólnym finansowaniem.
Zaproponował na początek, żeby każda armia narodowa gościła u siebie żołnierzy z innych państw UE. Chce także stworzenia europejskiej agencji wywiadu i europejskiego prokuratora zajmujących się terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. W przyszłości miałaby też powstać europejska straż graniczna. Prezydent Francji mówił o konieczności tworzenia wspólnej przestrzeni azylowej, z europejskim biurem wydającym aplikantom wystandaryzowane biometryczne dokumenty. Ale wprost nie odniósł się do propozycji obowiązkowego dzielenia się uchodźcami. To kolejny sygnał wskazujący, że dyskusja na ten temat jest już w praktyce martwa.