Dwieście stron liczy uzasadnienie pozwu pod adresem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana i grona tureckich wojskowych i polityków, złożonego w niemieckiej Prokuraturze Generalnej w Karlsruhe. Znalazło się w nim oskarżenie o zbrodnie wojenne oraz akty ludobójstwa dokonanego w ostatnich miesiącach przez armię turecką w zamieszkałej przez Kurdów prowincji Sirnak w południowo-wschodniej Turcji.
Turecka zwojna domowa
Trwa tam regularna wojna, bombardowane są kurdyjskie miasta odcięte kordonem wojska od reszty świata. Władze w Ankarze zwalczają w ten sposób bojowników Kurdyskiej Partii Pracy.
Skąpe informacje o tych wydarzeniach przedostają się w świat, ale nikt w zasadzie nie reaguje w sytuacji, gdy Turcja stała się kluczowym partnerem UE w opanowaniu kryzysu imigracyjnego.
Pozew powstał z inspiracji licznej grupy niemieckich obrońców praw człowieka, kilku deputowanych Bundestagu oraz członków rodzin ofiar walk w Turcji. Przedstawiono w nim wiele udokumentowanych przypadków zbrodni wojennych, np. w miejscowości Cizre, gdzie – jak wynika z pozwu – zginęło co najmniej 178 osób spalonych żywcem w piwnicach oblężonego miasta.
Drażnienie prezydenta
Nie ma obaw, iż pozew tego rodzaju doprowadzi do kolejnej sytuacji kryzysowej w relacjach niemiecko-tureckich. Jest niemal pewne, że prokuratura pozew odrzuci – twierdzi Ahmed Kuhalci z niemieckojęzycznego wydania „Hürriyet".