Rzeczpospolita: Rosyjscy najemnicy z tzw. Grupy Wagnera pojawili się w Republice Środkowoafrykańskiej. Kim są współcześni najemnicy?
Wojciech Jagielski: Ci, których dziś przywykliśmy nazywać najemnikami, działają w wielkich, prywatnych firmach ochroniarskich, przypominających międzynarodowe korporacje. Kiedyś wyglądało to inaczej. W Afryce w latach 60. wystarczyło skrzyknąć pół tuzina dawnych koleżków, którzy doświadczenie bojowe zdobywali na II wojnie światowej. Walczyli tam żołnierze brytyjscy i niemieccy. Wśród nich znalazł się również Polak – pilot Dywizjonu 303 Jan Zumbach. Byli to poszukiwacze przygód, którzy za pieniądze obalali rządy bądź likwidowali rebelie. Tak było mniej więcej do lat 80., kiedy w południowej Afryce, która zmierzała do końca apart heidu, pojawiła się prywatna, militarna firma ochroniarska – słynna Executive Outcomes.
Kto ją tworzył?
Byli to żołnierze służb bezpieczeństwa i wywiadu wojskowego, którzy spodziewali się, że za nowych porządków nie zostaną pozytywnie zweryfikowani. Zaczęli więc świadczyć prywatne usługi. Pierwsza była Angola. Podpisywali z rządem legalne kontrakty na ochronę pól naftowych i walkę z rebelią. Wkrótce działali też w innych krajach, a pod koniec lat 90. firma przekształciła się niemalże w koncern. Jedna z jej mutacji trafiła nawet na londyńską giełdę. Stała się do tego stopnia pewna siebie, że chciała wziąć na siebie rolę pokojowych sił ONZ. Propozycję jednak odrzucono.
Czy inne firmy uzyskały ostatnio podobny rozgłos?