Do schroniska w Liverpoolu Freya trafiła jako sześciomiesięczny szczeniak. Od tego czasu schronisko odwiedziło ponad 18 tys. osób, które szukały tam psa - i żaden z odwiedzających nie zdecydował się na adoptowanie Frei. I choć suczka ma własny profil na Facebooku, z którego wynika, że przyjaźnią darzy ją ponad 700 osób, to jednak żadna z nich nie zdecydowała się zabrać psa do domu.
Opiekunowie Frei ze schroniska Freshfields Animal Rescue obawiają się, że Freya zostanie w schronisku do końca życia - zwłaszcza, że niedawno zdiagnozowano u niej epilepsję.
Pracownicy schroniska określają Freyę mianem "uroczej" i "przyjaznej". - Pęka nam serce, gdy kolejni odwiedzający nasze schronisko nie chcą jej adoptować. Nie rozumiemy, dlaczego tak się dzieje - mówi zarządzająca schroniskiem Kate Jones. - Co roku aktualizujemy jej wiek na naszej stronie i jest nam smutno, kiedy widzimy jak długo czeka na swój dom - dodaje.
- To cudowna dziewczyna, taka kochająca i przyjazna. Jest naszym dużym dzieckiem - podkreśla Jones.
Jones liczy, że zdiagnozowana u Frei epilepsja, która wymaga robienia badań krwi co trzy miesiące i regularnego podawania lekarstw psu, nie przekreśli szans suczki na znalezienie domu. - Po tylu latach tutaj zasługuje na kochającą rodzinę - mówi. Choć przyznaje, że gdyby pracownikom schroniska przyszło się z nią rozstać, wylaliby wiele łez.