Mowa o 700 tysiącach spośród dwóch milionów Brytyjczyków, którzy zamieszkują w Europie.

Obywatele ci spędzili już poza krajem 15 i więcej lat i zgodnie z ordynacją referendalną stracili prawo głosu. Pozostali mogą głosować - w konsulatach lub pocztowo.

Kampania na rzecz odzyskania prawa głosu wystąpiła w tej sprawie do sądu w Londynie. Przegrała jednak, gdyż sędziowie uznali, iż rząd nie pozbawił brytyjskich emigrantów istotnych swobód.

Jednym z inicjatorów skargi jest 94-letni Harry Shindler, który walczył podczas wojny we Włoszech jako saper i 34 lata temu zdecydował się tam zamieszkać. Jak powiedział  dziennikowi "The Daily Telegraph", ordynacja referendum jest głęboko krzywdząca i niedemokratyczna. Harry Shindler wyraził przekonanie, że większość spośród zamieszkałych w Unii Brytyjczyków chce, by ich kraj w niej pozostał. W razie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej obawiają się o wartość swoich emerytur, spodziewają się biurokratycznych utrudnień w krajach osiedlenia i utraty prawa do darmowej opieki medycznej.