Dostaliśmy rozkaz przerwania ognia – poinformowali separatyści ormiańscy z Górskiego Karabachu. Wieści o zawieszeniu broni potwierdziły też Armenia i Azerbejdżan.
Armeńska strona podawała też, że przyczyniła się do tego Grupa Mińska OBWE (Rosja, Francja i USA), która niebawem ma przedstawić swój plan rozwiązania konfliktu w Górskim Karabachu. Rosyjska agencja Interfaks sugerowała jednak, że to zasługa samej Moskwy.
Od soboty na całej linii frontu w Górskim Karabachu trwały walki, najpoważniejsze od przeszło dwóch dekad. Wciąż nie wiadomo, kto zaczął – Azerowie, którzy nie mogą się pogodzić z utratą regionu, czy Ormianie. Obie strony oskarżają się o użycie ciężkiej artylerii, czołgów i katiusz.
Z jednej strony Armenia, która jest członkiem Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) i w przypadku ewentualnej ofensywy Azerbejdżanu mogłaby liczyć na militarne wsparcie Rosji. Z drugiej Azerbejdżan ze swoim mocnym sojusznikiem Turcją, której stosunki z Rosją od kilku miesięcy są bardzo napięte.
Rosja, posiadająca na terenie Armenii swoją 102. bazę wojskową, od początku nawoływała do pokojowego rozwiązania konfliktu.